Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

V K 150/13 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie z 2016-10-06

Sygn. akt V K 150/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 06 października 2016 roku

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie w V Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący: SSO Małgorzata Młodawska – Piaseczna

Protokolant: Joanna Matusiak

w obecności Prokuratora Ewy Gołębiewskiej

przy udziale oskarżyciela posiłkowego M. E.

po rozpoznaniu w dniach: 25.11.2013r., 03.12.2013r., 18.02.2014r., 03.04.2014r., 28.05.2014r., 12.12.2014r., 31.03.2015r., 27.05.2015r., 16.10.2015r., 29.04.2016r., 30.09.2016r. i 06.10.2016r. sprawy:

M. S. (1) urodzonego (...) w W., syna I. i B. z domu R.,

oskarżonego o to, że:

w dniu 31 lipca 2008 roku w W. działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wprowadzając w błąd notariusza K. K. (1) co do rzeczywistego stanu zdrowia R. S. (1) oraz osób w sposób realny i rzeczywisty sprawujących opiekę nad wyżej wymienionym, a nadto wykorzystując wynikającą ze stanu zdrowia niezdolność R. S. (1) do należytego pojmowania przedsiębranego działania doprowadził R. S. (1) do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w ten sposób, że doprowadził do podpisania w mieszkaniu przy ul. (...) aktu notarialnego umowy dożywocia, na mocy którego w zamian za zobowiązanie do zapewnienia R. S. (1) dożywotniego utrzymania uzyskał własność lokalu mieszalnego położonego w W. przy ul. (...), którego wartość określono na kwotę 264.000 zł., przy czym nie był osobą, która sprawowała realną, stałą i pełną opiekę nad R. S. (1), czym działał na szkodę wyżej wymienionego oraz jego żony L. E. realnie sprawującej opiekę nad R. S. (1), a powołaną do wyłącznego spadkobrania na wypadek śmierci R. S. (1) na mocy testamentu z dnia 28 lipca 2008 roku,

tj. o czyn z art. 286 § 1 k.k. w zb. z art. 272 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

orzeka

1.  oskarżonego M. S. (1) w ramach zarzucanego mu czynu uznaje za winnego tego, że w dniu 31 lipca 2008 roku w W., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a nadto wykorzystując wynikającą ze stanu zdrowia niezdolność R. S. (1) do należytego pojmowania przedsiębranego działania, doprowadził wskazanego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w ten sposób, że pod nieobecność żony L. E. rzeczywiście sprawującej stałą i pełną opiekę nad wskazanym, w stanowiącym jej własność mieszkaniu przy ul. (...), w którym wspólnie mieszkali, przed notariuszem K. K. (1) (obecnie C.) wykonującą czynności poza siedzibą Kancelarii, doprowadził do podpisania przez pokrzywdzonego aktu notarialnego repertorium (...) - umowy dożywocia, na mocy którego w zamian za zobowiązanie do zapewnienia wyżej wskazanemu dożywotniego utrzymania uzyskał własność należącego do niego lokalu mieszalnego nr (...) położonego w W. przy ul. (...) (obecnie (...)), którego wartość określono na kwotę 264.000 zł., nie mając możliwości wywiązania się z obowiązków z tego wynikających, czym działał na szkodę R. P. oraz jego żony L. E. i występek ten kwalifikuje z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 294 § 1 k.k. i za to na podstawie art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 294 § 1 k.k. skazuje oskarżonego a na podstawie art. 294 § 1 k.k. wymierza mu karę 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności;

2.  na podstawie art. 33 § 2 k.k. orzeka wobec oskarżonego karę grzywny w wymiarze 200 (dwieście) stawek dziennych określając wysokość jednej stawki na kwotę 20 (dwudziestu) złotych;

3.  na podstawie art. 69 § 1 i 2 k.k. i art. 70 § 1 pkt 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. w brzmieniu obowiązującym w czasie popełnienia czynu wykonanie orzeczonej wobec oskarżonego M. S. (1) kary pozbawienia wolności warunkowo zawiesza na okres 5 (pięciu) lat tytułem próby;

4.  na podstawie art. 618 § 1 pkt 11 k.p.k. zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. L. K., Kancelaria Adwokacka AL. (...), (...) W. kwotę 2.509,20 złotych (dwa tysiące pięćset dziewięć złotych dwadzieścia groszy) zawierającą należny podatek VAT, z tytułu nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu;

5.  na podstawie art. 627 k.p.k. zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 1.100 (tysiąc sto) złotych tytułem opłaty oraz pozostałe koszty sądowe w sprawie.

Sygn. akt V K 150/13

UZASADNIENIE

W oparciu o całokształt materiału dowodowego zebranego w niniejszej sprawie a ujawnionego w toku rozprawy głównej, Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

L. E. urodzona (...) oraz R. S. (1) urodzony (...), od 1978 roku pozostawali w związku konkubenckim. Wspólnie mieszkali w mieszkaniu przy ul. (...) w W., będącym wyłączną własnością L. E.. Własne mieszkanie, po rodzicach, posiadał także R. S. (1). Znajdowało się ono przy ul. (...) w W., obecnie ulica (...). Zgodnie z jego decyzją, mieszkanie to przez około 30 lat stało puste, nie było również w tym czasie przez niego wynajmowane, wymagało generalnego remontu, stanowiło dla wskazanych swego rodzaju zabezpieczenie. L. E. i R. S. (1) nie mieli wspólnych dzieci, jednakże L. E. miała dorosłego syna z pierwszego małżeństwa - M. E. (dowód: zeznania L. E. k. 73-75).

W 1990 roku L. E. faktycznie zaopiekowała się bratankiem, dwuletnim wówczas M. S. (1), urodzonym (...). Następnie już formalnie ustanowiona została rodziną zastępczą dla wskazanego, gdyż jego matka B. S. porzuciła rodzinę, gdy ten miał rok, natomiast jego ojciec, a jej brat I. S. zachorował i nie był w stanie się nim opiekować. Natomiast z pozostałych dwóch braci jeden - P. S. trafił wówczas do ogniska dla dzieci, natomiast drugi - J. S. był już wówczas pełnoletni.

Decyzji L. E. w przedmiocie zaopiekowania się bratankiem nie podzielał R. S. (1) ponieważ obawiał się, że z uwagi na ich zaawansowany już wiek, bowiem sam miał 63 lat a wskazana 53 lat, nie podołają obowiązkom związanym z wychowaniem tak małego dziecka. Nie został on też ustanowiony rodziną zastępczą dla wskazanego, w świetle prawa był dla niego osobą obcą. Pomimo tego uszanował decyzję L. E. i M. S. (1) zamieszkał wraz z nimi w mieszkaniu przy ul. (...). Od tego też czasu, przez cały okres jego dorastania, wskazani razem, wspólnie zapewniali mu opiekę i wychowanie. Relacje pomiędzy M. S. (1) a L. E. i R. S. (1) układały się dobrze. Ich wyrazem było to, że do L. E. zwracał się on „mamo”, natomiast do R. S. (1) „wujku”.

R. S. (1) był osobą przewlekle chorą, od wielu lat cierpiał na zaawansowaną chorobę układu oddechowego ( (...)) oraz choroby układu krążenia. W związku z tym pozostawał pod stałą opieką medyczną m.in. przychodni przy ul. (...), gdzie od wielu lat jego lekarzem pierwszego kontaktu była dr. A. D.. Nadto leczył się w Instytucie (...) oraz korzystał z pomocy Poradni (...), bowiem jego stan uległ pogorszeniu na tyle, że w kwietniu 2006 roku otrzymał koncentrator tlenu do użytku domowego, gdyż wymagał podawania tlenu przez 16 godzin na dobę. Właśnie w związku z ciągle pogarszającym się stanem zdrowia, R. S. (1) wymagał opieki osób trzecich nawet w podstawowych czynnościach dnia codziennego, w zasadzie nie poruszał się, jedynie z trudem po mieszkaniu, nie był zdolny do samodzielnej egzystencji. Opiekę nad nim sprawowała głównie L. E., która w ostatnim okresie życia wskazanego już nie pracowała, przebywała na emeryturze i zajmowała się domem, pomimo, że sama też chorowała m.in. na reumatoidalne zapalenie stawów ( (...)). Pomagali jej w tym M. E. oraz M. S. (1), który wówczas jeszcze się uczył.

W 2007 roku M. S. (1) zdał maturę, zaś we wrześniu podjął naukę w (...) Studium (...) przy ul. (...) w W.. W tym czasie poznał też M. P.. Dość szybko ich relacje stawały się na tyle bliskie, że stali się parą, a wskazany bardzo zaangażował się w ten związek. W tym czasie M. S. (1) poznał też matkę partnerki - E. P. (1). Opiekowała się ona wówczas siedemdziesięcio-siedmioletnią K. K. (2), która była bezdzietną panną, nie miała bliższej rodziny, mieszkała u E. P. (1) przy ul. (...) w W. i jej przekazywała otrzymywaną emeryturę. Z kolei mieszkanie stanowiące własność K. K. (2) finalnie nabyli rodzice E. P. (1). Natomiast M. P. opiekowała się inną starszą kobietą, W. C., ale jej mieszkanie ostatecznie nie przeszło na własność wskazanej, bowiem zgłosił się właściciel kamiennicy, w której się ono znajdowało. Równolegle z zacieśnianiem się relacji pomiędzy M. S. (1) i M. P. oraz jej matką zwiększało się ich oddziaływanie na wskazanego, a jednocześnie jego stosunki z L. E. i R. S. (1) ulegały znacznemu pogorszeniu.

W dniu 15 listopada 2007 roku M. S. (1), bez wiedzy i zgody L. E. a zwłaszcza R. S. (1), właściciela mieszkania przy ul. (...), wpisując swoje dane, podając się za właściciela, zawarł z P. P. (1) umowę jego najmu na okres sześciu miesięcy, za 1.200 złotych miesięcznie, którą to kwotę w całości zatrzymywał dla siebie. Klucze do tego mieszkania wskazany posiadał, ponieważ na prośbę R. S. (1) pomagał mu w sprawach z nim związanych, m.in. odbierał korespondencję, podlewał kwiaty, dokonywał opłat, za co otrzymywał 50 złotych miesięcznie (dowód: umowa najmu k. 10-11, 534-537).

Po ukończeniu 18 lat, w grudniu 2007 roku, M. S. (1), wobec wcześniejszej śmierci rodziców, jako pełna sierota, otrzymał od Urzędu (...) mieszkanie o powierzchni 21 m2, znajdujące się przy ul. (...) w W.. W zasadzie mieszkanie to wymagało jedynie częściowego umeblowania. W formalnościach związanych z jego otrzymaniem pomagał mu m.in. wujek D. R., w przeprowadzce m.in. brat J. S., a w urządzaniu m.in. L. E., która dała ma część umeblowania z mieszkania przy ul. (...), w którym dotychczas mieszkali. Do swojego mieszkania M. S. (1) wyprowadził się na początku 2008 roku. Od tego czasu coraz rzadziej, co kilka dni, przyjeżdżał do mieszkania L. E.. Podczas tych odwiedzin pomagał też wskazanej w opiece nad R. S. (1). W międzyczasie, już po poznaniu M. P., M. S. (1) zwracał się też kilkukrotnie do R. S. (1), by przepisał na niego wskazane mieszkanie, na co ten nie wyrażał zgody, wskazując, iż jemu mieszkanie zapewnia państwo. Były też sytuacje gdy przed innymi, w tym wobec D. R. oraz P. S., powoływał się, że już je otrzymał, albo ma to obiecane.

Celem usankcjonowania 30 letniego wspólnego życia, w dniu 22 kwietnia 2008 roku, w mieszkaniu przy ul. (...), kierownik Urzędu Stanu Cywilnego udzielił L. E. i R. S. (1) ślubu, na którym świadkiem był M. S. (1). Odbył się on w mieszkaniu, z uwagi na stan zdrowia R. S. (1), który stale się pogarszał.

Właśnie z uwagi na powyższe, chcąc uregulować i zabezpieczyć na przyszłość sytuację majątkową L. E., co było wszystkim wiadome gdyż tak o tym mówił, w dniu 28 lipca 2008 roku, w mieszkaniu przy ul. (...), R. S. (1) własnoręcznie sporządził testament, w którym do całości spadku po nim powołał swoją żonę L. E.. Jako wchodzące w skład spadku, wyszczególnione zostało w nim mieszkanie stanowiące odrębną własność R. S. (1), a znajdujące się w W. przy ulicy (...). W tym czasie w mieszkaniu obecna była L. E., M. E., M. S. (1) oraz M. P., która dyktowała R. S. (1) treść testamentu z przygotowanego wcześniej wzoru. Czynność ta sprawiła R. S. (1) znaczne trudności, trwała około 2 godzin, ponieważ wskazany mylił się w pisowni wyrazów i zaczynał od początku. Jako świadkowie mający potwierdzić wolę R. S. (1) wyrażoną w testamencie, w mieszkaniu, już po jego napisaniu, zjawiły się dobre znajome wskazanego i L. E.: J. K. oraz E. P. (2), które go odczytały, i znając stanowisko testatora co do tego komu chce pozostawić spadek po sobie, podpisały go (dowód: kserokopia testamentu k. 25).

Zanim jeszcze doszło do sporządzenia tego testamentu, M. S. (1) udał się do kancelarii notarialnej K. C. (1) (uprzednio K.) znajdującej się przy ul. (...) w W., gdzie z panią notariusz uzgodnił warunki podpisania aktu notarialnego przenoszącego na niego własność wyżej wskazanego mieszkania należącego do R. S. (1) w miejscu pobytu testatora, z uwagi na jego problemy z poruszaniem. Następnie, podczas jednej z kolejnych wizyt, dostarczył wszystkie niezbędne dokumenty potrzebne do sporządzenia umowy dożywocia, w tym odpis z księgi wieczystej aktualny na dzień 25 lipca 2008 roku oraz ustalił termin tej czynności na 31 lipca 2008 roku. Podczas spotkań w kancelarii notarialnej M. S. (1) towarzyszyły w różnych konfiguracjach M. P. i E. P. (1).

Właśnie w dniu 31 lipca 2008 roku L. E. miała stawić się do szpitala przy ul. (...) w W. celem przyjęcia do wskazanej jednostki w związku z koniecznością hospitalizacji związanej z reumatoidalnym zapaleniem stawów na jakie cierpiała już od dłuższego czasu, a która to choroba postępowała. Miała tam stawić się pomiędzy godziną 13.00 a 16.00. Ponieważ pobyt ten był planowany i ustalony, fakt ten był już wcześniej wiadomy, w tym M. S. (1), a przez niego też jego ówczesnej narzeczonej M. P. i jej matce. Wprawdzie pierwotnie był on wyznaczony pomiędzy 24 a 25 lipca 2008 roku jednak już wcześniej, przed tym terminem, został zmieniony na wyżej wskazany. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami L. E. została odwieziona do szpitala 31 lipca 2008 roku, po godzinie 13.00, przez E. P. (2), samochodem wskazanej, a towarzyszyła im stosownie do tych uzgodnień M. P.. To właśnie M. P. przyjechała tego dnia wcześniej do L. E. i wraz z nią oczekiwała na przyjazd E. P. (2). Sposób opieki nad R. S. (1) pod nieobecność jego żony w domu, która faktycznie w szpitalu przebywała do dnia 7 sierpnia 2008 roku, był z góry przez nią ustalony. Rano zajmować się nim miała ich długoletnia koleżanka, właśnie E. P. (2), zaś po południu M. E., aczkolwiek tego dnia, w tym czasie, był on na szkoleniu, w związku z tym R. S. (1), po wyjeździe żony, miał opiekować się M. S. (1). Wskazany został więc wówczas z R. S. (1). Jeszcze tego samego dnia, w bardzo niedługim czasie po opuszczeniu mieszkania przez L. E., przywieziona została tam taksówką przez E. P. (1) notariusz K. C. (1), z uprzednio przygotowanym aktem notarialnym – umową dożywocia, co było już wcześniej zaplanowane i umówione podczas wizyt w kancelarii notarialnej M. S. (1) wraz z paniami P.. Notariusz K. C. (1) weszła do mieszkania gdzie zastała siedzącego na fotelu R. S. (1) oraz M. S. (1). Do mieszkania po pewnym czasie weszła również E. P. (1), która wcześniej czekała pod blokiem, jednak pozostawała w innym pomieszczeniu. Pomimo, iż czynność notarialna dokonywana była poza siedzibą kancelarii notariusz podeszła do niej standardowo, bez wnikliwego, dokładnego zbadania czy zachodzi szczególny przypadek to uzasadniający. Poza szybkim, rutynowym sprawdzeniem dokumentu tożsamości stron, zadaniem pobieżnych, prostych, mało wnikliwych pytań, przedstawieniem celu swojej wizyty oraz znaczenia i skutków podpisywanej umowy, odczytaniem jej, nie zainteresowała się nawet przyczyną nieobecności żony R. S. (1) w domu, poznaniem motywów jakimi kierował się wskazany podejmując tak ważną decyzję pod jej nieobecność, w takim wieku i stanie zdrowia. Nie ustaliła też kto dotychczas stale się nim opiekował, czy w tym zakresie doszłoby do zmiany, ewentualnie dlaczego, czy liczący wówczas 19 lat M. S. (1) w rzeczywistości jest w stanie wypełniać względem dożywotnika ciążące na nim w świetle prawa obowiązki, na co choruje R. S. (1), czy przyjmuje leki, jeżeli tak to jakie, w czyim mieszkaniu się znajdują. Przeciwnie, w tych warunkach, które nie wzbudziły u niej żadnych wątpliwości, przystąpiła do czynności i akt notarialny został podpisany. Następnie odwieziona została przez E. P. (1) taksówką, która oczekiwała pod blokiem, z powrotem do kancelarii. Poza obecnymi oraz M. P. nikt inny nie był informowany, ani przed ani po, o podpisaniu przedmiotowego aktu notarialnego. Po południu, po skończonym szkoleniu, do domu przyszedł M. E. i on przejął opiekę nad R. S. (1), zgodnie z ustaleniami, którą sprawować miał popołudniami. Rano z kolei przyszła E. P. (2).

Zgodnie z treścią aktu notarialnego – umowy dożywocia, Rep. (...), z dnia 31 lipca 2008 roku, R. S. (1) przeniósł na rzecz M. S. (1) własność mieszkania położnego przy ul. (...) nr. (...) w W., o powierzchni użytkowej 35,28 m2 oraz prawa związane z jego własnością, zaś M. S. (1) w zamian za to zobowiązał się zapewnić R. S. (1) dożywotnie utrzymanie, polegające na: przyjęciu jego jako domownika, dostarczeniu mu wyżywienia, ubrania, mieszkania, zapewnieniu odpowiedniej pomocy i pielęgnowania w chorobie oraz sprawieniu jego własnym kosztem pogrzebu odpowiadającego miejscowym zwyczajom (dowód: kserokopia aktu notarialnego - umowy dożywocia Rep nr (...) k. 8-9).

Pomimo podpisania aktu notarialnego M. S. (1) nie tylko nie poinformował o tym nikogo, w tym żony R. S. (1) ale również zgodnie z jego postanowieniami nie zabrał go do zajmowanego przez siebie mieszkania aby tam roztoczyć nad nim opiekę. Nie mówiąc nic nikomu, wraz z M. P., przekonali jedynie E. P. (2), M. E. oraz będącą w szpitalu L. E., że to oni lepiej zaopiekują się R. S. (1) i faktycznie przejęli nad nim opiekę, jednakże w miejscu jego dotychczasowego pobytu. Stan taki trwał do 5 sierpnia 2008 roku, kiedy to wezwane w związku z krótkotrwałą utratą przez niego przytomności, biegunką i dusznościami pogotowie ratunkowe zawiozło go do Szpitala (...), gdzie o godzinie 12.45 przyjęty został na Oddział Chorób Wewnętrznych z rozpoznaniem nasilenia przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, z nasiloną niewydolnością serca, niewydolnością krążeniowo-oddechową, w ogólnym stanie ciężkim. Przy przyjęciu w stanie ogólnym ciężkim, z dusznością, przytomny, z ograniczonym kontaktem. Właśnie utrudniony kontakt logiczny skutkował trudnościami w zebraniu wywiadu. W trakcie konsultacji anestezjologicznej o godzinie 22.15 splątany. Następnie odnotowano obfite wymioty, a 06 sierpnia 2008 roku o godzinie 0.45 skrajną niewydolność krążeniowo-oddechową i ponownie utrudniony kontakt. Z kolei wieczorem ponownie obfite wymioty oraz narastającą duszność. O godzinie 1.40 dnia 07 sierpnia 2008 roku stwierdzono zgon R. S. (1). Pogrzebem wskazanego, bez konsultacji z rodziną, zajął się M. S. (1), podejmując decyzję o kremacji zwłok (dowód: dokumentacja medyczna k. 175-185, faktury za pogrzeb k. 97-101).

Po śmierci R. S. (1), o fakcie podpisania przez niego aktu notarialnego przenoszącego własność należącego do niego mieszkania przy ul (...) na M. S. (1), ten poinformował telefonicznie brata P. S.. Następnie wskazani spotkali się wraz J. S. i L. E., która na własne żądanie po śmierci męża opuściła szpital, w jej mieszkaniu przy ul. (...). Gdy podczas tego spotkania próbowano wyjaśnić ten fakt z M. S. (1), on próbował się wykręcić od odpowiedzi. Wszyscy byli zdenerwowani. W końcu P. S. złapał brata i uderzył go ręką w twarz. Wówczas M. S. (1) uciekł z mieszkania i wraz z M. P. wezwał policję, jednak sam już do niego nie wrócił. Od tego momentu pomiędzy P. S., J. S. oraz D. R., którzy dotychczas pomagali M. S. (1), zaczął się konflikt. Wskazani, znając stanowisko R. S. (1) oraz fakt sporządzenia przez niego testamentu na rzecz żony, całkowicie odwrócili się od M. S. (1), wręcz wyczerpali zdolność jego tolerancji, co z kolei skutkowało powstaniem pomiędzy nimi głębokiego, trwającego do dziś zatargu. Razem, wraz z M. E. i L. E., próbowali wyjaśnić zaistniałą sytuację. Właśnie wtedy na jaw wyszło również to, że M. S. (1) wynajmował mieszkanie należące do R. S. (1). Do momentu ustalenia, że umowa dożywocia w formie aktu notarialnego została jednak podpisana i całkowitego zerwania stosunków, wzajemne animozje i antagonizmy jeszcze narastały. W ich trakcie doszło nawet do zdarzeń, które skutkowały prawomocnymi skazaniami braci M. S. (1). P. S. skazany został prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie z dnia 01 kwietnia 2015 roku, sygn. akt III K 315/14, za dwa czyny, jeden kwalifikowany z art. 190 § 1 k.k. w zw. z art. 12 k.k. popełniony wobec M. S. (1) w okresie od 11 sierpnia 2008 roku do 20 listopada 2008 roku, a drugi kwalifikowany z art. 190 § 1 k.k. popełniony wobec M. P. 11 sierpnia 2008 roku, na łączną karę 5 miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawieszono na okres 2 lat próby. Podobnie jak J. S., który skazany został prawomocnym wyrokiem tego samego Sądu z dnia 13 czerwca 2014 roku, sygn. akt III K 249/09, również za czyn kwalifikowany z art. 190 § 1 k.k. w zw. art. 12 k.k., także popełniony wobec M. S. (1) w okresie od 11 sierpnia 2008 roku do 20 listopada 2008 roku, na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie zawieszono na okres 2 lat próby (dowód: kserokopie wyroków k. 1377-1378, 1379, 1380-1381).

Następnie w dniu 29 września 2008 roku M. S. (1), ponownie przed notariuszem K. C. (1) (uprzednio K.), zawarł w formie aktu notarialnego umowę przeniesienia własności lokalu stanowiącego odrębną nieruchomość w zamian za zwolnienie z długu. Na jej podstawie wskazany przeniósł na K. K. (2), pozostającą faktycznie pod opieką E. P. (1), własność mieszkania uzyskanego w dniu 31 lipca 2008 roku w oparciu o umowę dożywocia od R. S. (1), którego wartość określona została na 264.000 złotych, w zamian za zwolnienie go z długu w kwocie 70.000 złotych, wraz z ustawowymi odsetkami oraz odszkodowaniem z tytułu nieterminowej spłaty, powstałego w oparciu o datowaną na dzień 15 lutego 2007 roku umowę pożyczki. Jej zwrot miał nastąpić w terminie do dnia 31 grudnia 2007 roku. Przedmiotowa umowa pożyczki złożona została w Urzędzie Skarbowym W.-W. dopiero w dniu podpisania wskazanego aktu notarialnego, czyli 29 września 2008 roku (dowód: kserokopia aktu notarialnego umowy przeniesienia własności lokalu stanowiącego odrębną nieruchomość w zamian za zwolnienie z długu k. 22-24, kserokopia umowy pożyczki datowana na 15 lutego 2007 roku, k. 92).

W tej sytuacji, w toku aktualnego rozpoznania przedmiotowej sprawy, dopuszczono dowód z opinii biegłego psychiatry, psychologa oraz pulmonologa dotyczący osoby R. S. (1).

Z opinii sądowo-psychiatrycznej, sporządzonej przez biegłą z zakresu psychiatrii J. G. na podstawie akt sprawy, w tym analizy dokumentacji medycznej, wynika, iż w dniu podpisania umowy – dożywocia R. S. (1) nie miał pełnej świadomości przedsiębranej czynności prawnej oraz jej skutków, jak również nie miał swobody działania. Było to spowodowane pogarszającym się systematycznie jego stanem fizycznym oraz wtórnym zaburzeniem funkcji poznawczych w stopniu uniemożliwiającym szybką i dokładną percepcję skomplikowanej, nieznanej mu wcześniej treści umowy notarialnej. W ocenie biegłej także stan psychiczny opiniowanego wynikający z powolnego ale systematycznego pogarszania się funkcjonowania somatycznego uniemożliwiał mu szybką i pełną percepcję stosunkowo dużej ilości informacji płynących z bodźców zewnętrznych. Tym samym R. S. (1) nie miał możliwości aby świadomie i swobodnie przeanalizować treść dokumentu notarialnego i podjąć decyzję z pełną orientacją co do jej skutków prawnych. Nie miał on zdolności rozeznania znaczenia podejmowanych przez siebie działań i swobody pokierowania swoim postępowaniem. W opinii wskazano bowiem, iż osoba w tym wieku i w takim stanie zdrowia, lecząca się od wielu lat na (...) oraz nadciśnienie tętnicze, korzystająca z tlenoterapii, gdy dokonuje czynności prawnej, a dokonuje ją samodzielnie jest w stanie zrozumieć jej sens i istotę, natomiast w innym wypadku wymaga dogłębnego wytłumaczenia zawiłości zagadnienia i upewnienia się, poprzez prośby np. o powtórzenie własnymi słowami istoty omawianego tematu, czy właściwie ja zrozumiała. Jest też bardzo podatna na sugestie osób będących w jej pobliżu, najbliższych jej, od opieki których staje się zależna, do których ma zaufanie i którym często ulega (opinia sądowo-psychiatryczna pisemna k. 1116-1132). Na rozprawie głównej biegła w całości podtrzymała opinię pisemną a nadto sprecyzowała, iż w jej ocenie, przy uwzględnieniu stanu zdrowia psychicznego i fizycznego oraz wieku R. S. (1), czas pobytu notariusza w domu wskazanego był za krótki na zrozumienie przez niego aktu notarialnego. Znacznie prostsze dla niego było zrozumienie tego co robił w dniu spisania testamentu odręcznego, z uwagi na jego prostą formę, zwłaszcza gdy uwzględni się czas poświęcony na jego spisanie. Zdaniem opiniującej R. S. (1) miał trudności ze zrozumieniem sytuacji dotyczącej podpisania aktu notarialnego jak i tego co się dzieje. Biegła potwierdziła też stanowisko co do braku swobody wyrażenia woli przez opiniowanego i to zarówno odnośnie testamentu jak i aktu notarialnego. Natomiast obejmując całokształt niniejszej sprawy stwierdziła, że jej zdaniem testator był świadomy tego co robi pisząc testament ręcznie, poprawiał go bowiem do skutku, pomimo braku swobody. Był też podatny na sugestie. Wątpliwa jest natomiast świadomość R. S. (1) w momencie podpisywania przez niego aktu notarialnego. Wprawdzie psychiatrzy przy badaniu stanu świadomości testatorów z punktu widzenia klinicznego biorą pod uwagę stany zaburzeń świadomości wyłączające świadomość, w tym ilościowe takie jak: senność, śpiączka oraz jakościowe takie jak: przymglenie, splątanie, majaczenie i z tego punktu w sensie klinicznym nie miał on zaburzeń świadomość. To przy opiniowaniu testatora bierze się również pod uwagę, z punktu widzenia psychiatrycznego, dodatkowo jego stan psychiatryczno-psychologiczny, czyli fakt pełnego zorientowania sytuacji, która się właśnie dzieje i to właśnie określane jest jako pełna świadomości. I właśnie w tym aspekcie w ocenie biegłej R. S. (1) nie miał pełnej świadomości tego co się dzieje, nie do końca rozumiał treść aktu notarialnego, który podpisał, czyli nie miał on wówczas pełnej świadomości tego co robi, zaś przez swój ostatni okres życia był pod naciskiem osób, które w pobliżu jego przebywały i to ograniczało swobodę jego woli. Sytuacja braku swobody decyzji i działania wynikała też z tego, że został on postawiony w okolicznościach, gdy przyjechał notariusz i miał on podpisać gotowy akt notarialny, którego z przyczyn wyżej wskazanych nie mógł zrozumieć (opinia ustna k. 1162-1164).

Z kolei z opinii sądowo-psychologicznej R. S. (1) sporządzonej przez biegłą psycholog L. B. na podstawie analizy zebranego materiału wynika, iż u R. S. (1) w okresie sporządzania umowy dożywocia w dniu 31 lipca 2008 roku obserwowano trudności intelektualne związane z wiekiem i pogarszającym się stanem somatycznym, zachowywał jednak logiczny kontakt z otoczeniem, był zorientowany w swej sytuacji życiowej i zdrowotnej, prawidłowo identyfikował osoby, które brały udział w sporządzeniu umowy. Zdaniem biegłej brak mu jednak było swobody w aktywnym działaniu zamierzającym do przedstawienia swej woli, dodatkowo ograniczonej krótkim czasem przebiegu wizyty notariusza i odczytania mu umowy o złożonej treści. Jak wynika z treści opinii na brak swobody w działaniu opiniowanego wskazuje też brak jego udziału w przygotowaniu umowy, brak dyskusji z notariuszem o jego treści, postawienie niejako przed faktem dokonanym, któremu wobec swoich słabości somatycznych i psychicznych nie był w stanie się sprzeciwić. W okresie sporządzania umowy dożywocia R. S. (1) był przewlekle chory, słaby, pozostawał w domu, a jego stan somatyczny miał wpływ na zwolnienie czynności myślowych i wydłużony czas reakcji. W ocenie biegłej jego zakres pamięci bezpośredniej był zwężony. Wymagał pomocy i opieki osób mu bliskich i z tych powodów był od nich całkowicie zależny. Był więc podatny na sugestie i manipulację tych osób, szczególnie M. S. (1) w kwestii sporządzenia umowy dożywocia (opinia sądowo-psychologiczna k. 1146-1156). W opinii ustnej biegła w całości podtrzymała opinię pisemną oraz wnioski w niej zawarte. Nadto uzupełniająco wskazała, iż brak podstaw aby przyjąć, że u R. S. (1) występowały objawy, które wskazywałyby na głębokie zmiany otępienne. Jednak w jej ocenie stan somatyczny opiniowanego był zły, w związku z czym miało to wpływ na jego pewne procesy i funkcje intelektualne. Wywoływał spowolnienie czynności myślowych, wydłużony czas reakcji, trudności w przypominaniu materiału, szczególnie świeżego, bezpośredniego i możliwości wykonania kilku czynności intelektualnych jednocześnie. To zdaniem opiniującej oczywiście wpływało na stronę intelektualnego funkcjonowania wskazanego, ale też czyniło go właśnie spowolniałym, bezradnym w sensie aktywnego przeciwstawienia się sytuacjom i okolicznościom, które były dla niego za trudne i skomplikowane. Był on spolegliwy, łatwo ulegający sugestii i namowie. Z racji swojego stanu somatycznego był też męczliwy, co tym bardziej wpływało na jego zależność i uległość wobec otoczenia, które sprawowało nad nim opiekę. Niewątpliwe darzył też zaufaniem najbliższej sobie osoby, stąd ulegał ich oczekiwaniom. W ocenie biegłej jedyną zasadniczą i oczywistą przyczyną, że wskazany zaakceptował treść aktu notarialnego jest fakt, iż uległ sugestiom osoby, która do tego go namówił, czyli M. S. (1). W związku z powyższym jej zdaniem nie miał on swobody w podjęciu tej decyzji. Nie miał on również swobody w aktywnym przeciwstawieniu się treści aktu notarialnego, w którym uwidoczniłaby się jego wola. Dodatkowo czas przeprowadzenia tej czynności prawnej był krótki, a treść umowy miała charakter zbyt złożony, by opiniowany przy swoich słabościach natury somatycznej, które wpływały na rodzaj funkcji intelektualnych mógł zrozumieć złożoną w swojej treści umowę i jej następstwa (opinia ustna k. 1299-1302).

Natomiast z opinii pulmonologicznej sporządzonej przez biegłego lekarza internistę - specjalistę chorób płuc B. Ż. wynika, iż R. S. (1) był osobą z wieloletnią bardzo ciężką postacią (...) w okresie całkowitej niewydolności oddechowej, nadciśnieniem płucnym i przewlekłą niewydolnością krążenia. Z tego powodu był on leczony farmakologicznie, natomiast od 24 maja 2006 roku także tlenoterapią domową. Przed ostatnią hospitalizacją przebieg choroby u wskazanego był stabilny. Biegła wskazała, iż pacjentów z przewlekłą niewydolnością oddechową cechuje stałe poczucie zmęczenia, z istotnym nasileniem duszności w trakcie wysiłku, czasami zwiększona senność dzienna, przy jednoczesnym występowaniu zaburzeń snu w nocy, różnego stopnia upośledzenie funkcji poznawczych, jak i różnego stopnia obniżenia nastroju, do objawów znacznej depresji włącznie, niekiedy bóle głowy, pogorszenie łaknienia z postępującym wyniszczeniem. Pacjenci ci często wykazują niepokój związany ze zmniejszeniem poczucia bezpieczeństwa i kontroli nad własnym życiem, izolacją i utratą statusu społecznego, zależnością od innych. Mogą u nich występować objawy lękowe, w formie napadowej lub uogólnionej. Lęk uogólniony manifestuje się wzmożonym napięciem, niepewnością, zamartwianiem się, trudnościami w koncentracji uwagi i zaburzeniami pamięci. Z kolei w nagłych zaostrzeniach z istotnym dalszym spadkiem saturacji dochodzi u nich do pobudzenia, splątania, zaburzeń świadomości (majaczenie). Jak wynika z opinii, pacjenci korzystający z domowego leczenia tlenem nie muszą stosować go ciągle, mogą pozostawać bez tlenoterapii do 9 godzin na dobę, jednakże w dniu wizyty domowej 2 sierpnia 2008 roku zaznaczono konieczność wydłużenia przez opiniowanego czasu tlenoterapii, bowiem odnotowano wynik 12h/dobę, przy wcześniejszych wskaźnikach 17h/dobę. Zdaniem biegłej krótkotrwałe (kilkugodzinne) zaprzestanie podawania tlenu u R. S. (1) mogło prowadzić do nasilenia poczucia duszności, nasilenia oddychania, przyspieszenia czynności serca. W takiej sytuacji zwykle nie obserwuje się istotnego pogorszenia funkcjonowania psychicznego pacjentów, z uwagi na zaadaptowanie się przez nich do życia w warunkach przewlekłej hipoksemii. Natomiast długotrwała nieskorygowana hipoksemia nasilałaby u opiniowanego objawy przewlekłej prawokomorowej niewydolności krążenia – obrzęki obwodowe, możliwości pojawienia się wodobrzusza, płynu w opłucnej, a w przypadku istotnego zmniejszenia rzutu prawej komory również objawy lewokomorowej niewydolności krążenia z pogorszeniem czynności nerek, retencją płynów i dalszym narastaniem obrzęków, zastoju w krążeniu płucnym z dusznością i hipotensji obwodowej, co skutkowałoby jego wcześniejszym zgonem. Biegła zaopiniowała, iż brak jest danych, na podstawie których można byłoby uznać, że w dniach poprzedzających hospitalizację, w tym 31 lipca 2008 roku, stan zdrowia R. S. (1) istotnie różnił się od stanu z poprzednich miesięcy. Przyczyna jego hospitalizacji była bowiem nagła, krótkotrwała utrata świadomości poprzedzona biegunką, która pojawiła się tego dnia w godzinach porannych, jednakże w szpitalu nie zaobserwowano istotnie niższych niż odnotowane w Poradni (...) parametrów oddechowych. Zgon wskazanego poprzedziły dolegliwości brzuszne i objawy krwawienia z górnego odcinka przewodu pokarmowego, które u chorego z ciężką przewlekłą niewydolnością oddechowo-krążeniową, doprowadziły do nagłej jej dekompensacji i zgonu (opinia pulmonologiczna pisemna k. 1088-1090). Opinię tę biegła podtrzymała na rozprawie, a na nadto powtórzyła, iż powodem śmierci R. S. (1) było krwawienie z przewodu pokarmowego, które spowodowało spadek poziomu hemoglobiny, pogłębiło hipoksemię przewlekłą w sposób nagły i spowodowało zaostrzenie problemów kardiologicznych czyli niewydolności krążenia. Zwróciła też uwagę, iż brak było przesłanek, by móc stwierdzić, że coś w zdrowiu wskazanego pogorszyło się wcześniej, niż w dniu przyjęcia go do szpitala. W ocenie opiniującej krwotok zaczął się nagle i mógł on doprowadzić do zgonu w parę godzin, łącznie z krwotokiem z przewodu pokarmowego. Z medycznego punktu widzenia nie da się zatem ustalić, czy krwotok rozpoczął się wcześniej, czy dopiero w dniu przyjęcia do szpitala, lecz gdyby on nie wystąpił najprawdopodobniej wskazany nie trafiłby do szpitala i nie zmarł z powodu choroby oddechowej. Zdaniem biegłej bez dokumentacji z dnia 31 lipca 2008 roku nie da się ustalić czy ówczesny stan opiniowanego wpływał na zdolność do świadomego podpisania aktu notarialnego, mógł ale nie musiał. Natomiast w ocenie opiniującej R. S. (1) z uwagi na wiek i chorobę mógł nie do końca rozumieć fachowego znaczenia tego co mu było prezentowane przez notariusza. Osoby w takim stanie czując się zależne od osób drugich mogą też podejmować decyzję jakiej w innej sytuacji by nie podjęli (opinia ustna k. 1159-1162).

Dowód z opinii biegłego psychologa oraz psychiatry dopuszczono również już na etapie postępowania przygotowawczego. Z opinii psychologicznej sporządzonej przez biegłego psychologa sądowego W. G. wynika, że R. S. (1) w dniu 28 lipca 2008 roku, czyli spisywania testamentu, był w stanie rozpoznać znaczenie czynu i pokierować swoim postępowaniem, co wyraził we własnoręcznym jego sporządzeniu. Stanowił on wyraz jego wieloletniego związku z L. E.. Zdaniem biegłego od wskazanej jak i osób z najbliższego otoczenia płynęły oczekiwania i sugestia, aby przy tak pogarszającym się stanie zdrowia, w tym dniu sporządzić testament. Natomiast w ocenie biegłego inaczej przedstawiała się sytuacja 31 lipca 2008 roku, bowiem tego dnia M. S. (1) stworzył atmosferę, która sugerowała R. S. (1) nadanie „urzędowej rangi” rozporządzeniu majątkiem – mieszkaniem. Do tego wykorzystał doskonałą znajomość aktualnego stanu zdrowia R. S. (1), jego formy i sposoby zachowania w podobnych sytuacjach, a także kilkugodzinną nieobecność M. E., wiedzę i doświadczenie swojej narzeczonej M. P. i jej matki E. P. (1) oraz zawodowe możliwości notariusza. Reasumując biegły stwierdził, że w jego opinii R. S. (1) pod wpływem sugestii M. S. (1) w dniu 31 lipca 2008 roku mógł mieć poczucie nadawania „urzędowego charakteru” swojej decyzji z 27 lipca 2008 roku. Nie rozeznawał odrębności decyzji z 31 lipca 2008 roku (opinia psychologiczna pisemna k.236-238). Następnie opinię tę biegły potwierdził ustnie przesłuchiwany na rozprawie. Powtórzył, iż w jego ocenie R. S. (1) w dniu 28 lipca 2008 roku podejmował decyzję wyrażenia w testamencie swojej woli o przekazaniu mieszkania na rzecz L. E. w sposób świadomy. Był z nią od wielu lat związany, jak również związany był z osobami, które uczestniczyły w tej czynności. Testament był zdaniem opiniującego zgodnym ze stanem faktycznym usankcjonowaniem dla L. E. prawa do dysponowania mieszkaniem. Z kolei w dniu 31 lipca 2008 roku M. S. (1) w rozumieniu R. S. (1) niejako nadał urzędowy charakter wcześniejszym czynnościom. Przy tym zrobił to w momencie gdy w domu nie było nikogo innego z kręgu rodzinnego, mając wsparcie, jak określił opiniujący, dwóch bardzo sprytnych, przebiegłych i zorientowanych w czynnościach formalno-prawnych osób, tj. swojej narzeczonej i jej matki, pań P.. W ocenie biegłego R. S. (1) nie był w stanie rozróżnić, że czynność przed notariuszem miała inny charakter i nie była kontynuacją sporządzenia testamentu, co z psychologicznego punktu widzenia było manipulowaniem jego zachowaniem i wykorzystaniem jego podatności na sugerowane mu czynności, które były czynnościami podobnymi do siebie i przez to ułatwiały działanie M. S. (1). Możliwość jego oddziaływania wynikała też z wieloletniej ich znajomości powodującej, że R. S. (1) nie obawiał się go, nie miał poczucia lęku, a równocześnie w tym momencie życia nie spodziewał się prowadzenia przez niego jakiejś gry. W tej sytuacji mógł uważać, że kontynuuje to, co wyrażał w akcie testamentu. Mógł w tej sytuacji pominąć w procesie różnicowania cel jaki niósł w sobie akt notarialny. Jak wynika z opinii był też wówczas człowiekiem spolegliwym, który poddaje się oddziaływaniom na niego osób znaczących, a w tym momencie jedyną taką osobą był M. S. (1). Przy tym w ocenie biegłego testament został sporządzony w momencie porządkowania przez R. S. (1) spraw wobec swojego otoczenia. Cała operacja myślowa przy sporządzaniu testamentu wymagała od wskazanego wysiłku. Wszystkie późniejsze czynności były od niej pochodne. Sprawa aktu notarialnego mająca charakter nadania oprawy urzędowej przez notariusza była więc dla niego łatwiejsza i dlatego nie przywiązywał tak dużej wagi do wyrażenia swojej decyzji, zatem mógł przeoczyć to, że chodzi tu o M. S. (1). Zdaniem biegłego osoba L. E. była bardziej znaczącą, pełniła większą rolę w życiu R. S. (1), niż M. S. (1). Biegły ocenił ponadto, iż w jego opinii stan postrzegania R. S. (1) w dniu 31 lipca 2008 roku był znacznie mniejszy niż dnia 28 lipca 2008 roku. Wskazał bowiem, iż literówki w sporządzonym testamencie świadczą o zmianach zachodzących w sprawności umysłowej R. S. (1), procesie destrukcji, z czym dzień po dniu było coraz gorzej. Następowała utrata energii życiowej co nie pozwoliło wskazanemu na wykonanie pełnych procesów myślowych, które są związane z rozumieniem, które wymagają większej subtelności niż tylko powiedzenie tak lub nie. Nadto zaznaczył, iż zawarcie małżeństwa miało bardzo duże znaczenie, nie tylko symboliczne, ale znaczenie uporządkowania wzajemnych relacji poprzez podniesienie rangi związku i ustawienie go w takiej pozycji, że mogły być egzekwowane wszystkie należności prawne przysługujące małżeństwu. Wieloletni konkubinat wskazywał, że był to partnerski związek dwojga rozumiejących się ludzi, współpracujących ze sobą, mających wspólne cele a wzajemne wsparcie w dobrych i w złych sytuacjach było zapewne jego codziennością. Z kolei wyznaczenie daty zawarcia ślubu wskazywało na silną potrzebę porządkowania przez R. S. (1) sprawy relacji z L. E., a równocześnie sygnalizowało, że spostrzega on zmiany w swojej wydolności życiowej, które sygnalizują, że zbliża się kres jego życia (opinia ustna k. 639v-641).

Z kolei z opinii sądowo-psychiatrycznej sporządzonej na podstawie akt sprawy, w tym dokumentacji medycznej, przez biegłego lekarza z zakresu psychiatrii J. M. wynika, iż w ocenie psychiatrycznej testament z dnia 28 lipca 2008 roku nie budzi zastrzeżeń. Natomiast „testament notarialny” spisany 31 lipca 2008 roku budzi znaczne zastrzeżenia. Testament spisany 31 lipca 2008 roku zmienił bowiem w istotny sposób decyzję testatora z dnia 28 lipca 2008 roku. Zmiana decyzji testatora nie jest uzasadniona, nie odbyła się w obecności stron. Jak podniósł biegły, R. S. (1) od lat chorował na obturacyjne zmiany w płucach. Był pod stałą potrzebą tlenoterapii. W dniu 05 sierpnia 2008 roku został przyjęty do Szpitala (...) w stanie ogólnym ciężkim, a dwa dni później zmarł w dniu 07 sierpnia 2008 roku. W dniu przyjęcia do szpitala miał biegunkę, sinicę, niedotlenienie organizmu z krótkotrwałą utratą przytomności. Obserwowano duszność spoczynkową, niskie ciśnienie krwi. Obrzęk na stopach i podudziach. Saturacja wynosiła 48%. Wywiad trudny do zebrania. Kontakt logiczny utrudniony, w nocy wystąpiły wymioty. W dniu 07 sierpnia 2008 roku R. S. (1) zmarł. Zdaniem biegłego opis zaburzeń psychicznych i fizykalnych R. S. (1) w dniu 05 sierpnia 2008 roku pozwala na rozpoznanie u wskazanego ciężkiej postaci niedotlenienia organizmu, niewydolności krążenia, zaburzeń świadomości. Zdaniem biegłego w dniu 31 sierpnia 2008 roku podobne objawy fizyczne i psychiczne utrzymywały się i szybko doprowadziły do śmierci R. S. (1), bez cech poprawy. Reasumując biegły stwierdził, iż testator R. S. (1) w okresie sporządzania testamentu w dniu 31 lipca 2008 roku był w stanie przedagonalnym i nie mógł (nie był w stanie) rozpoznać znaczenia czynów i pokierować swoim postępowaniem ( opinia pisemna k.244-248). Biegły przesłuchiwany na rozprawie podtrzymał wskazaną opinię i wnioski w niej zawarte. Dodatkowo stwierdził, iż zawarte w dokumentacji medycznej elementy wskazywały, iż stan zdrowia R. S. (1) pogarszał się, bez możności poprawy jego stanu psychicznego i fizycznego, czego skutkiem była śmierć pomimo podawania tlenu i opieki lekarskiej. Jak wskazał nie zaobserwował elementów, które by przemawiały, że przed śmiercią było inaczej, na tyle aby R. S. (1) mógł świadomie wykonywać czynności psychiczne. Zapis świadczący o całkowitej utracie przytomności przed śmiercią, dawał bowiem jego zdaniem podstawę do stwierdzenia, że w okresie podpisywania testamentu nie mógł on podjąć świadomie decyzji. W opinii biegłego teoretycznie nie było też takiej ewentualności, żeby stan zdrowia opiniowanego uległ poprawie na kilka dni przed śmiercią, bowiem chorował on przez wiele lat. Do szpitala został przywieziony, ponieważ nastąpiło znaczne pogorszenie jego stanu psychicznego i fizycznego. Niedotlenienie, które wzrastało, doprowadziło do jego śmierci. Stan psychiczny R. S. (1) wynikał z następujących u niego zmian fizycznych. Zdaniem biegłego R. S. (1) nie miał możliwości świadomego podjęcia decyzji, choć teoretycznie istnieje możliwość, aby stan zdrowia przed śmiercią uległ poprawie, lecz w innych okolicznościach. W tym wypadku nie miało to miejsca, nawet pomimo objęcia wskazanego opieką w szpitalu. W ocenie biegłego mało prawdopodobne było, aby 31 lipca 2008 roku R. S. (1) był w takim kontakcie, który pozwalałby na sporządzenie aktu notarialnego. Końcowo stwierdził natomiast, że stan zdrowia opiniowanego także 3 dni wcześniej również był ciężki i nie pozwalał na świadome sporządzenie testamentu (ustna opinia uzupełniająca k. 621-622).

Uznając powyższą opinię za niejasną i wewnętrznie sprzeczną Sąd rozpoznający sprawę po raz pierwszy dopuścił dowód z opinii innego biegłego psychiatry.

I tak z opinii sporządzonej przez biegłego lekarza psychiatrę M. G. (1) wynika, że R. S. (1) w dniu sporządzania testamentu odręcznego 28 lipca 2008 roku, mimo pewnych trudności w sporządzeniu go, miał zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia tego co robi i kierowania swoim postępowaniem – tj. miał zachowaną zdolność świadomego i swobodnego podjęcia decyzji i wyrażenia woli, a w dniu 31 lipca 2008 roku nie miał takiej możliwości. Zdaniem biegłej sporządzenie testamentu odręcznego wymaga wysiłku, koncentracji i racjonalnego odbioru tego co się pisze. Testament napisany przez R. S. (1) wskazuje na jego trudności w pisaniu (myli lub gubi litery w słowach), wolne tempo pisania (około 2 godzin) oraz zawiera rzeczową treść. Ponadto zawarcie przez niego związku małżeńskiego kilka miesięcy wcześniej i sporządzenie testamentu na rzecz żony jest porządkowaniem spraw przy pogarszającym się stanie zdrowia, co przemawia za realną oceną własnej sytuacji przez testatora. Natomiast w dniu 31 lipca 2008 roku R. S. (1) przy akcie dożywocia nie wykonał żadnej czynności osobiście, a przeczytanie ze zrozumieniem przez niego tego aktu, przy zaburzeniach jakie miał już wcześniej (duże spowolnienie, mylenie liter) było nierealne. Jego stan zdrowia pogarszał się szybko, o czym świadczy fakt hospitalizacji pięć dni później w skrajnie ciężkim stanie z zaburzeniami świadomości w przebiegu niewydolności krążeniowo-oddechowej. Zaburzenia świadomości w przebiegu niewydolności krążenia i niewydolności oddechowej wynikają z niedotlenienia mózgu i jednoznacznie uniemożliwiają rzeczową ocenę sytuacji i podejmowanie jakichkolwiek świadomych decyzji. Czyli w ocenie biegłej R. S. (1) nie miał zdolności rozpoznania znaczenia dokonanego czynu i kierowania swoim postępowaniem, tj. nie miał możliwości świadomego podejmowania decyzji i wyrażenia woli (opinia psychiatryczna pisemna k.684-694). Opinię tę biegła podtrzymała w całości przesłuchiwana następnie w toku rozprawy głównej. Podała też, iż w jej ocenie R. S. (1) w dniu sporządzeniu testamentu odręcznego, 28 lipca 2008 roku, miał już pewne trudności w jego sporządzeniu, lecz zachowaną zdolność do rozpoznania znaczenia tego co robił i kierowania swoim postępowaniem, czyli miał zachowaną zdolność świadomego i swobodnego podjęcia decyzji i wyrażenia woli. Natomiast w dniu 31 lipca 2008 roku, przy akcie notarialnym takich możliwości nie miał. Wskazała również, iż stan zdrowia R. S. (1) pogarszał się stopniowo od 2005 roku. Jak określiła, jego stan fizyczny mógł być i pewnie był inny w dniu 27 lipca 2008 roku, a inny w dniu 31 lipca 2008 roku. W ciągu 3 ostatnich lat korzystał z domowego leczenia tlenem, co świadczy o znacznych zaburzeniach w zakresie układu oddechowego, a co za tym idzie krążeniowego, to z kolei miało wpływ na jego stan psychiczny. Niedotlenienie powoduje zaburzenie świadomości, ale od stopnia tego niedotlenienia zależy, czy zaburzenia świadomości są płytsze lub głębsze. Z uwagi na to, że w przeciągu 5 dni po sporządzeniu aktu notarialnego R. S. (1) znalazł się w szpitalu w stanie ciężkim przyjęła, że pomiędzy dniem 28 a 31 lipca 2008 roku jego stan zdrowia pogorszył się dość szybko. Dnia 28 lipca 2008 roku miał już trudności ze sporządzeniem testamentu, dlatego w ocenie biegłej w ciągu 3 dni jego stan na pewno uległ pogorszeniu. Uznała, iż w aktach znajduje się ciąg informacji co działo się z R. S. (1) od dnia 28 lipca, przez 31 lipca, po 5 sierpnia i później, do dnia 7 sierpnia, kiedy zmarł. Była to progresja jego choroby skutkująca zaburzeniami świadomości. Biegła podkreśliła, iż przy zaburzeniach świadomości, wykonywanie dwóch czynności jednocześnie, czyli myślenie i przelewanie tego na pismo jest bardziej racjonalne. Przy tym już wtedy wskazany miał trudności ze sformułowaniem testamentu, ponieważ u osoby z zaburzeniami świadomości odczytanie dłuższego dokumentu nie może skutkować od początku do końca zapamiętaniem sensu odczytywanego dokumentu (opinia ustna k. 723-724).

Wobec wątpliwości co do poczytalności oskarżonego M. S. (1) na etapie postępowania sądowego był on badany przez biegłych lekarzy psychiatrów. Biegli psychiatrzy nie stwierdzili u wskazanego objawów choroby psychicznej, ani upośledzenia umysłowego. Rozpoznali natomiast przebyte zaburzenia adaptacyjne (zaburzenia o charakterze nerwicowym), jednakże ten stan psychiczny nie znosił, nie zaburzał ani nie ograniczał jego zdolności rozpoznania znaczenia czynu i zdolności pokierowania swoim postępowaniem. W ocenie biegłych psychiatrów poczytalność M. S. (1) w chwili zarzucanego mu czynu i w toku postępowania nie budzi wątpliwości, zaś jego obecny stan zdrowia pozwala mu na udział w postępowaniu sądowym (opinia psychiatryczna k.476-477v).

Sąd Okręgowy w Warszawie, Wydział XXV Cywilny, wyrokiem z dnia 14 listopada 2011 roku, sygn. akt XXV C 1097/08, utrzymanym następnie w mocy wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 29 stycznia 2016 roku, sygn. akt VI Ca 1792/13, ustalił nieważność umowy dożywocia zawartej pomiędzy R. S. (1) a M. S. (1), zawartej przed notariuszem K. K. (1) (obecnie C.) w dniu 31 lipca 2008 roku za Rep. (...)(dowód: wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie k. 522-532, wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie 1389-1400).

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie wyżej wskazanych dowodów oraz pozostałej części materiału dowodowego ujawnionego w toku rozprawy głównej w zakresie w jakim obdarzony został walorem wiarygodności, w tym zwłaszcza na podstawie w części uznanej za wiarygodną wyjaśnień oskarżonego M. S. (1) k. 303-307, 441v-445v, 848-852 oraz świadków: L. E. k. 73-75, 445v-448v, 1194, P. S. k. 15-17, 538v-540, 873-877, D. R. k. 18-21v, 543-544, 1372-1375, E. P. (2) k. 119-120, 541-543, 920-925, J. K. k. 123-124,194, J. S. k. 159-160, 544-542, 1376-1377, M. S. (3) k. 159-160, 564v-565v, 925-927, J. R. k. 164-165, 566-567, 930-933, M. E. k. 189-191, 585v-588v, 853-858, M. K. k. 231-232, 585v, 1194, A. D. k. 233-234, 584v-585, 917-920, E. P. (1) k. 26-27, 41-43v, 512-516, 863-868, M. P. k. 38-40v, 508-512, 868-872, K. C. (1) k. 271-2803 448v-450v, 675-676, 933-936, opinii toksykologicznej.

Oskarżony M. S. (1) przesłuchiwany zarówno na etapie postępowania przygotowawczego jak i rozprawy głównej nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Przesłuchiwany w dniu 28 października 2009 roku w charakterze podejrzanego wyjaśnił, iż inicjatywą sporządzenia aktu notarialnego dożywocia wyszła od R. S. (1), w dniu kiedy sporządzał testament. To L. E. zmusiła R. S. (1) do sporządzenia testamentu grożąc, iż odda go do domu starców. Był przy sporządzaniu testamentu. Gdy zapytał wujka dlaczego tak brzydko pisze, ten odpowiedział, że niech ona ma ten papierek, a on i tak przepisze mieszkanie na wskazanego. Jak podał „wujek” powiedział tak przy obecnych w mieszkaniu, tj. przy nim i jego narzeczonej M. P.. W tym czasie L. E. była w kuchni. Wówczas R. S. (1) poprosił go także aby przyprowadził „urzędnika”. Wyjaśnił, iż tego samego dnia poszedł do notariusza. Po przedstawieniu pani notariusz sytuacji, w tym poinformowaniu o sporządzeniu przez wujka testamentu i jego stanie zdrowia, zapytał, czy jest możliwość wyjazdu notariusza do domu. Gdy dowiedział się, że taka możliwość istnieje, następnego dnia dostarczył do kancelarii dokumenty, które znajdowały się w mieszkaniu przy ulicy (...). Nie mówił notariuszowi, że tego dnia ciotka pojechała do szpitala. Notariusz do mieszkania przy ulicy (...) przyjechał taksówką razem z E. P. (1). E. P. (1) nie wchodziła jednak do mieszkania i oczekiwała w taksówce. Gdy notariusz weszła do mieszkania wujek siedział w fotelu. Notariusz po przedstawieniu się poinformowała wujka o celu swojej wizyty i spytała, czy chce przepisać mieszkanie. Następnie odczytała akt notarialny. Przy tej czynności byli: on, wujek i notariusz. Stwierdził nadto, że podczas pobytu notariusza wujek nie przyjmował żadnych leków, nie były wykonywane żadne zabiegi medyczne, nie miał podłączonego aparatu tlenowego. Po odczytaniu aktu notarialnego razem z wujkiem podpisali go, po czym wujek podziękował. Poza tym, notariusz poinformowała na czym polega „dożywocie”. Oskarżony wskazał nadto, że i tak opiekował się wujkiem już wcześniej. Natomiast L. E. zabierała pieniądze zarówno jego, jak i wujka. Nawet w dniu śmierci wujka nie pojechała do szpitala tylko do banku zabrać pieniądze. W czasie, gdy L. E. przebywała w szpitalu, wujkiem miał opiekować się jej syn M. E.. Ponieważ zaniedbywał wujka, oskarżony zdecydował, że przejmie nad nim opiekę i zamieszka w mieszkaniu przy ulicy (...). Mieszkał tam aż do dnia śmierci wujka. R. S. (1) trafił do szpitala chyba w dniu 05 września 2008 roku. Tylko on odwiedzał go w szpitalu. On zajął się też pochówkiem wujka. O sporządzeniu aktu notarialnego nie powiedział nikomu, bo nie chciał tego wujek. Następnie dwa dni po śmierci wujka został wezwany do mieszkania przy ulicy (...). Wówczas został pobity przez swoich braci, gdyż jednemu z nich w dniu śmierci wujka powiedział o umowie dożywocia. Jeszcze przed śmiercią wujek mówił, że jemu chce przekazać mieszkanie, bo wychowywał go jak syna. Nie chciał przekazać mieszkania swojej żonie ponieważ wiedział, że ta przekaże je swojemu synowi M. E.. Wyjaśnił także, iż panią K. poznał u rodziny swojej narzeczonej M. P.. Ponieważ potrzebne mu były pieniądze na urządzenie mieszkania, które otrzymał od miasta, a ciotka zabierała mu wszystkie pieniądze, z inicjatywy pani K. pożyczył od niej łącznie kwotę 70.000 złotych. Najpierw kwitował jej poszczególne kwoty, zaś potem spisali jedną umowę. Od tej czynności cywilno-prawnej rok później został odprowadzony podatek. To jego inicjatywą było przeniesienie własności mieszkania na panią K., bo nie chciał mieć długu. Wówczas postanowił iść do tego samego notariusza. Panią K. opiekuje się E. P. (1). Dodał, że u wujka był codziennie – mył go, golił, podawał leki. Kilka dni przed sporządzeniem testamentu L. E. namawiała E. P. (1), aby ta przekonała wujka, by przepisał mieszkanie na M. E.. E. P. (1) nie zgodziła się, bo wiedziała, że nie jest to zgodne z wola wujka. Oskarżony zaprzeczył również, aby wydzwaniał w nocy do L. E. z groźbami. Dodała także, iż to on pokrył wszystkie koszty pochówku R. S. (1) (k.303-307).

Przesłuchany następnie w dniu 07 lipca 2011 roku już w charakterze oskarżonego, podczas pierwszego rozpoznania sprawy, potwierdził wyjaśnienia złożone w postępowaniu przygotowawczym. Wyjaśnił również, że to wujek R. S. (1) głównie go wychowywał i traktował jak syna. L. E. natomiast bardziej tolerowała swojego syna. Gdy wujek podupadł na zdrowiu, to oskarżony się nim zajmował, chodził z nim do lekarza oraz opiekował się jego mieszkaniem. Oświadczył, że nie wprowadził notariusza w błąd, albowiem notariusz rozmawiała z R. S. (1), zadawała mu pytania, a on na nie odpowiadał, rozumiał treść aktu. Jak wskazał, wujek dawno mówił, że chce na niego przepisać to mieszkanie, o czym doskonale wiedziała L. E.. Ciotka zmusiła też wujka na trzy miesiące przed jego śmiercią do ślubu, pomimo, że wujek nie chciał legalizować tego związku. To wujek postawił warunek, aby oskarżony był świadkiem na ich ślubie. L. E. zabierała mu pieniądze z renty i dlatego musiał pożyczać pieniądze. Mieszkanie wujka było zaniedbane, bo od 30 lat nikt tam nie mieszkał. Jego wartość wynosiła około 200.000 złotych. Kwotę 70.000 złotych pożyczył od swojej znajomej – K. K. (2). Dodał także, iż R. S. (1) potrzebował opieki od 2007 roku, wcześniej był samodzielny. To on głównie sprawował opiekę nad wujkiem: gotował jarskie obiady, chodził po leki i zakupy, chodził z wujkiem na spacery. Nie miał czasu wychodzić na podwórko, czasami odwiedzali go jednak znajomi. Ciotce głównie chodziło o pieniądze. Ponadto L. E. sama potrzebowała pomocy i nią zajmował się syn. Gdy R. S. (1) trafił do szpitala był u niego codziennie. To on załatwiał wszystkie formalności związane z pogrzebem. Wujek go wszędzie zabierał, zaś stosunek L. E. do niego był obojętny. Dlatego też bardziej związany był z R. S. (1). Po śmierci wujka został dwa razy pobity przez swoich braci, których nasłała ciotka. Wtedy miał też próbę samobójczą. On oraz narzeczona byli również straszeni. Stwierdził, że mieszkanie przy ulicy (...) na W. dostał od miasta, jego właścicielem jest od dnia 13 grudnia 2007 roku. Została sporządzona umowa pożyczki od pani K. na kwotę 70.000 złotych. Panią K. zna przez swoją narzeczoną od 2006 roku. Był obecny podczas sporządzania testamentu przez R. S. (1). Wcześniej był z wujkiem u notariusza przy ulicy (...), gdzie wujek konsultował się jak napisać testament. Testament dyktowała ciotka, która krzyczała, że jeśli wujek nie napisze tego testamentu to odda go do domu starców. Przy sporządzaniu tego dokumentu byli obecni: oskarżony, jego narzeczona, ciotka i M. E.. Później dowiedział się, że testament podpisała J. K., która mieszkała na trzecim piętrze i jest osobą schorowaną. Początkowo świadkami tego testamentu miał być on i jego narzeczona, lecz się nie zgodzili. Nie wie jak to się stało, że testament potwierdziła też E. P. (2). Notariusza wybrał przypadkowo. Umówił się z nim dwa lub trzy dni wcześniej. O sprowadzenie notariusza poprosił go wujek. Do notariusza poszedł sam. Przy sporządzaniu aktu notarialnego był obecny wujek, oskarżony i pani notariusz. Panią notariusz przywiozła E. P. (1). Po przybyciu na miejsce pani notariusz sprawdziła ich tożsamość, po czym spytała wujka, czy wie w jakim celu przyjechała i pouczyła o konsekwencjach przekazania mieszkania. Odczytała akt notarialny i wytłumaczyła wujkowi na czym on polega. Następnie oskarżony i wujek podpisali ten akt. Wujek podziękował notariuszowi, po czym została ona odwieziona przez E. P. (1). To oskarżony poniósł koszty związane ze sporządzeniem aktu, tj. 8.000 złotych. To było z pieniędzy pożyczonych od pani K.. Nie pamiętał, czy notariusz pytała o stan psychiczny wujka, jak również czy informował notariusza o sporządzeniu przez wujka testamentu. Dodał, że w mieszkaniu przy ulicy (...) zamieszkiwał od lutego 2008 roku. Wujkiem opiekował się po szkole. W czasie wizyty notariusza leki stały na stole i notariusz je widziała. Z. K. wspierała go i zmotywowała do pójścia na studia. Umowę pożyczki zawarł w 2007 roku. Był świadkiem na ślubie wujka, nie zgłaszał wtedy żadnych zastrzeżeń. Był pobity przez syna ciotki. Pieniądze pożyczył na remont i umeblowanie mieszkania, kupno samochodu i akt notarialny. Wyjaśnił też, że wujek był u notariusza około 1995 roku w ramach konsultacji. Podkreślił, że lekarze w szpitalu nie stwierdzili u wujka stanu agonalnego. Pierwszy testament wujek podpisał, ponieważ zmusiła go do tego L. E., wywarła na nim presję, a on się jej bał. Część pożyczki przeznaczył też na wyjazd do Grecji i wydawał też pieniądze na bieżąco. Mieszkania nie sprzedał, lecz oddał za długi, a cały dług oszacował na kwotę 100.000 złotych. Wskazał także, iż ciotka w chwili gdy wujek zachorował poruszała się o kuli, potrzebowała pomocy, ponieważ nie mogła się nawet rozebrać. W ocenie oskarżonego nie była w stanie zajmować się wujkiem. Mogła podać herbatę, lecz innych czynności nie mogła wykonać (k.441v-445v).

Z kolei M. S. (1) przesłuchany po raz kolejny w dniu 25 listopada 2013 roku, na etapie obecnego rozpoznania sprawy, ponownie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu oraz odmówił składania wyjaśnień. Natomiast odpowiadając na pytania wyjaśnił, iż R. S. (1) był honorowym człowiekiem i w jego ocenie nie spiskował on przeciwko L. E.. Nie uważał również, aby L. E. źle opiekowała się mężem. Sama była schorowaną osobą, cierpiała na reumatoidalne zapalenie stawów i niektórych czynności nie była w stanie zrobić, jak golenie i mycie wujka, dlatego opiekował się nim oskarżony wraz z L. E., np. robił zakupy. L. E. gotowała obiady. Mieszkał z wujkiem w jednym mieszkaniu od drugiego roku życia. Codziennie, albo co drugi dzień, przychodził do nich również syn L. E., głównie na jedzenie, lecz on nie opiekował się wujkiem. R. S. (1) po mieszkaniu poruszał się sam, w tym również do toalety, ale w myciu trzeba było mu pomóc. Wujek korzystał z aparatu tlenowego, co najmniej przez 17 godzin dziennie, ponieważ w innym wypadku zabraliby mu go. W rzeczywistości zdarzało się, iż korzystał z niego cały czas, tj. gdy spał oraz w dzień, jak zrobił jakiś wysiłek. Podczas poruszania się w ciągu dnia musiał mieć aparat, nawet przy kąpaniu, choć mógł się poruszać również bez tego aparatu tlenowego. Oskarżony był świadkiem na ślubie wujka i cioci, choć wujek nie do końca chciał tego ślubu, jednakże ciotka z koleżankami go na to namówiła. Wujek nie chciał tego ślubu, ponieważ miał swoje mieszkanie, a ciotka swoje. Uważał, że po jego śmierci, ona przejmie to mieszkanie, a on tego nie chciał, ponieważ wiedział, że następnie mieszkanie to otrzyma jej syn, którego nie lubił. Jak podał oskarżony syn ciotki od 10 lat nie pracował, zaś wujek sam poszedł do pracy, żeby mu udowodnić, że pracę można znaleźć. Pomiędzy nimi był konflikt. Wyjaśnił również, iż wujek bał się cioci, a ona wiedziała, że on podupada na zdrowiu. Straszyła go, że jak nie weźmie z nią ślubu to odda go do domu starców. W głównej mierze zdaniem oskarżonego chodziło o dość wysoką emeryturę wujka. On nie proponował wujkowi, aby wyprowadzili się do mieszkania wskazanego, ponieważ było w drastycznym stanie, stara elektryka i brak wody, nikt tam nie mieszkał od 40 lat. Można było je wyremontować, jednak dostęp do konta miała ciotka, a on był niepełnoletni. Przyznał również, iż wynajmował to mieszkanie innym ludziom, gdy był już pełnoletni, przez 2 miesiące przed śmiercią wujka. Mieszkanie to wynajmowali robotnicy i oni nie potrzebowali żadnych rzeczy. Wcześniej sam wyremontował piecyk gazowy. Po osiągnięciu pełnoletności nie pomyślał o wyremontowaniu mieszkania i przeprowadzeniu się tam z wujkiem. Ciotka brała też pieniądze oskarżonego. Rok przed śmiercią wujka mieszkał razem z nimi, tj. do marca 2008 roku. Po wyprowadzeniu się, przychodził do wujka codziennie, co drugi dzień. Nie pamiętał kiedy wujek powiedział, że chce zapisać na niego mieszkanie. Przyznał, że dokumenty potrzebne notariuszowi kompletował przed wizytą u niego, ponieważ potrzebna była wówczas księga wieczysta. Nie pamiętał dokładnie szczegółów, tj. kiedy, co i w jakim okresie przebiegało, ponieważ minęło od tego 5 lat. Wskazał ponadto, iż była prowadzona sprawa o unieważnienie aktu notarialnego, którym wujek przepisał na niego mieszkanie. Sprawa w I-instancji zakończyła się unieważnieniem tego aktu notarialnego, od czego się odwoływał. Z kolei sprawa o groźby zakończyła się skazaniem w I instancji, ale została wniesiona apelacja strony przeciwnej. Jak oświadczył K. K. (2) poznał około 10 lat temu w domu swojej narzeczonej, ponieważ tam mieszkała i była pod opieką jej matki. Nie była to osoba spokrewniona z jej rodziną. Pożyczkę zaproponowała mu K. K. (2). Gdy mu jej udzielała jej stan zdrowia był bardzo dobry. Oskarżony nie wiedział skąd miała pieniądze. Część z nich trzymała w domu, a część w banku. Miała rodzinę, lecz tylko dalszą, a sama była jedynaczką i panną. Pieniądze dawała mu do ręki, spisali umowę. Podkreślił, że pieniądze pożyczała mu z dobrej woli i nie żądała zwrotu tych pieniędzy, lecz on sam czuł się zobowiązany żeby oddać. Pieniądze pożyczył na remont mieszkania przy ul. (...), które otrzymał od miasta. Natomiast w zamian za zwolnienie z długu przekazał K. K. (2) mieszkanie które otrzymał po wujku. Była ona osobą w podeszłym wiek. Oskarżony zaproponował zamianę mieszkania za dług, na co ona się zgodziła. Wartość tego mieszkania była dużo niższa niż wartość podana w akcie notarialnym. Jak wyjaśnił taką wskazano, bo tak się robi by Urząd Skarbowy nie kazał dopłacać podatku, co czynił w przypadku zbyt niskiej wartości mieszkania. Nie wiedział jednak co dalej z tym mieszkaniem zrobiła K. K. (2). Nie potrafił też wskazać ile czasu przed sporządzeniem testamentu na ciotkę, R. S. (1) powiedział wszystkim, że ma taką wolę. Mogło to być około tygodnia, dwóch tygodni wcześniej. Uważa, iż do napisania testamentu na ciotkę, wujek został przymuszony przez nią i koleżanki. Codziennie mówiła mu: „przepisz, przepisz, na co ci”. Wówczas wujek powiedział oskarżonemu żeby przyprowadził urzędnika, aby spisać na niego umowę dożywocia. To było w dniu, kiedy napisał pisemny testament na ciotkę. Nie pamiętał kiedy zwrócił się o wypis z księgi wieczystej, lecz było to przed sporządzeniem testamentu pisemnego przez wujka, bo ciotka chciała wiedzieć, czy do tego mieszkania nie ma jakiś roszczeń. Dlatego zrobił to na prośbę ciotki i przekazał jej ten dokument, chyba w trakcie sporządzania testamentu pisemnego. Nie wiedział gdzie następnie on był i nie pamiętał czy go później używał. Nie pamiętał również czy wujek mówił mu, czym się kieruje chcąc przekazać mu mieszkanie. O fakcie przepisania na niego mieszkania powiedział tylko jednemu z braci, ale już po śmierci wujka. Wskazał, iż bracia zazdrościli mu zdanej matury, otrzymanego mieszkania, nawet zapisanej polisy na niego przez matkę. Jednak brat nic mu nie mówił, aby uważał jako niesprawiedliwe to, że otrzymał on mieszkanie. Ciotka ponadto zabierała jego pieniądze otrzymywane z (...) Centrum Pomocy (...). Nie miał nawet kieszonkowego. Od 14 roku życia musiał pracować w weekendy. Książki do nauki dostawał ze szkoły. Na co dzień jednak utrzymywała go ciotka. Część pieniędzy pożyczonych od K. K. (2) przeznaczył na remont mieszkania, lecz nie pamiętał jaką cześć, ponieważ wymagało ono generalnego remontu. Wujek nie miał życzenia, aby powiedzieć L. E., że przepisał on na niego mieszkanie. Przyznał, że otrzymał pieniądze z wynajmu mieszkania wujka, nie pamiętał ile, ale wskazał, że wujek o tym wiedział. Od października 2007 roku mieszkanie to wynajmowała jego ciotka, choć na wszystkich umowach widnieją jego podpisy, i jej oddawał pieniądze. L. E. miała zaplanowany pobyt w szpitalu na dzień 31 sierpnia 2007 roku. Nie pamiętał dlaczego przyprowadził notariusza zaraz po tym jak poszła ona do szpitala. Wskazał, iż taki termin mógł mieć notariusz. Nie uważał tego za niewłaściwe postępowanie, że notariusz przyszedł zaraz po tym, jak ciocia trafiła do szpitala, jakoby zrobił to w tajemnicy. Nie wiedział również, że pozostała część rodziny będzie przeciwna, aby wujek mu przepisał mieszkanie mimo, że wcześniej przepisał je na ciotkę. Nie wiedział także, czy była ona zła na niego, za przepisanie mieszkania. Jak określił, zbiegiem okoliczności było przyprowadzenie notariusza, kiedy ciotki nie było w domu. Nie pamiętał ponadto momentu, kiedy wujek przy spisywaniu testamentu ręcznego na ciotkę poprosił go o wezwanie urzędnika, tj. notariusza, żeby przepisać je na niego. Wówczas z wujkiem był tylko on i jego narzeczona. W mieszkaniu były inne osoby, ale w tym pomieszczeniu innych osób nie było. W mieszkaniu była jeszcze ciotka i jej syn, ale w innym pomieszczeniu. Wujek powiedział, żeby przyprowadził do niego notariusza, by przepisał na niego mieszkanie. Jako osoba wykształcona i inteligentna, wujek pisząc testament, pisał go bardzo brzydko, wiec oskarżony spytał go: „dlaczego robi błędy i tak brzydko pisze”, na co on odpowiedział mu: „niech ona ma ten testament, a ty przyprowadź urzędnika, bo i tak na ciebie wszytko przepiszę”. Wujek nie mówił w jakiej formie chce przepisać na niego mieszkanie. Oskarżony nie pamiętał, co w tym zakresie powiedział notariuszowi, lecz formę umowy dożywocia zaproponował sam notariusz, bo on się na tym nie znał. Teraz po czasie wie, że jako osoba obca dla wujka, musiałby zapłacić duży podatek od darowizny. Nie pamiętał, czy to on wybrał taką formę przekazania mieszkania, lecz gdy notariusz przyszła, miała już przy sobie sporządzony akt notarialny. Nie pamiętał również jakie dokumenty jej przekazał, ani nie wiedział dlaczego R. S. (1) nie przekazał mu wcześniej tego mieszkania. Zaprzeczył, aby powiedział, że nienawidzi L. E.. Notariusz nie informował go o przysługującym L. E. zachowku w przypadku darowizny. Wujek nie kontaktował się z notariuszem, to sam oskarżony poszedł do notariusz, aby wyrazić wolę wujka (k. 848-852).

W tym stanie faktycznym Sąd zważył co następuje:

Przechodząc zatem do oceny materiału dowodowego zebranego w będącej przedmiotem rozpoznania sprawie zacząć należy od wskazania, iż dla jej rozstrzygnięcia niezbędne było w ocenie Sądu nie tylko poczynienie bezsprzecznych ustaleń odnośnie rzeczywistego przebiegu zdarzenia będącego przedmiotem osądu, odtworzenia jego schematu, osób w nim uczestniczących, ich zachowania i roli, ale w szczególności ustalenie czy pokrzywdzony R. S. (1) decyzje w jego trakcie podejmował świadomie i swobodnie, czyli czy posiadał zdolność do należytego pojmowania przedsiębranego działania. Zdaniem Sądu właśnie ta ostatnia kwestia ma kluczowe znaczenie dla merytorycznego rozstrzygnięcia w niniejszej sprawie. Przy czym z punktu czynu stanowiącego meritum niniejszego postępowania relewantna pozostaje ona w odniesieniu do podpisanej przez wyżej wskazanego dnia 31 lipca 2008 roku umowy dożywocia, na mocy której własność należącego do niego mieszkania nr (...) położonego przy ul. (...) w W. wskazany przeniósł na oskarżonego M. S. (1) w zamian za zapewnienie mu przez niego dożywotniego utrzymania, polegającego m. in. na przyjęciu dożywotnika jako domownika i zapewnieniu mu wyżywienia, ubrania oraz mieszkania. Z kolei irrelewantna dla odpowiedzialności oskarżonego pozostaje kwestia zdolności do należytego pojmowania przedsiębranego przez R. S. (1) działania w momencie spisywania przez niego dnia 28 lipca 2008 roku testamentu, którym wskazane mieszkanie przekazał żonie L. E., gdyż pozostaje to poza granicami czynu będącego przedmiotem osądu, w związku z czym nie ma znaczenia dla jego merytorycznej istoty. Biorąc natomiast pod uwagę, iż ocena powyższego wymaga wiadomości specjalnych Sąd zasadniczą podstawą faktyczną poczynionych w tym zakresie ustaleń uczynił uzyskane w sprawie, opisane powyżej, opinie pisemne i ustne biegłych psychiatrów, psychologów oraz pulmonologa, zwłaszcza tych dopuszczonych w toku aktualnego rozpoznania sprawy. Karnoprawne wartościowanie wskazanych dowodów implikuje bowiem uznaniem, iż opinie te pozostają zbieżne a wnioski w nich zawarte w istocie korelują ze sobą. Analiza zarówno opinii biegłej psychiatry J. G., biegłej psycholog L. B. jak i biegłej pulmonolog B. Ż. wskazuje, iż wszyscy ci biegli doszli do tożsamego wniosku, iż z uwagi na wiek, zły stan zdrowia skutkujący złym stanem fizycznym i psychicznym, osłabiającymi sprawność intelektualną R. S. (1), w momencie podpisywania aktu notarialnego, przy jego skomplikowanej treści, nie uczestniczeniu w jego tworzeniu, krótkim czasie tej czynności, niejako biernym jego przedstawieniu, przeczytaniu przez notariusza, zatem w przedstawionych realiach w sytuacji braku rzeczywistej możliwości jego przeanalizowania, w okolicznościach po wcześniejszym, własnoręcznym spisaniu przez niego trzy dni wcześniej testamentu, w którym inaczej zadysponował mieszkaniem, pokrzywdzony nie miał pełnej świadomości sytuacji, która się dzieje, pełnego zorientowania, bowiem nie do końca rozumiał znaczenie treści umowy dożywocia i jej skutków prawnych. Nadto z opinii tych również zbieżnie wynika, iż R. S. (1) w uwagi właśnie na wskazane wyżej okoliczności towarzyszące podpisaniu aktu notarialnego, a zwłaszcza biorąc pod uwagę jego stan zdrowia skutkujący słabością zarówno somatyczną jak i psychiczną, spowolnieniem czynności myślowych, wydłużeniem reakcji, nie miał też swobody w podejmowaniu tej decyzji, został niejako postawiony przed faktem dokonanym, któremu w tych warunkach nie był w stanie aktywnie się sprzeciwić. Stan w jakim się znajdował oraz uzależnienie w czynnościach życia codziennego od osób mu bliskich, które się nim opiekowały, powodowały również zdaniem biegłych to, że był wobec nich spolegliwy, ulegał łatwo ich sugestiom, oczekiwaniom i namowie, a do takich osób należał właśnie oskarżony M. S. (1), który przyprowadził notariusza z gotowym, przez siebie uzgodnionym aktem notarialnym, celem podpisania przez R. S. (1), co też ograniczało swobodę w podjęciu przez pokrzywdzonego decyzji. Należy też podkreślić, iż z omówionymi opiniami, w zakresie mającym znaczenie z punktu widzenia meritum przedmiotowej sprawy, czyli odnoście 31 lipca 2008 roku, w pełni współgrają opinie wcześniej powołanych w sprawie biegłych psychologa i psychiatrów, czy to na etapie postępowania przygotowawczego, czy przy pierwszym jej rozpoznaniu. Całościowa, a nie wybiórcza, analiza ich opinii wskazuje, że również biegły psycholog W. G. oraz biegli psychiatrzy J. M. i M. G. (1) kwestionują u R. S. (1) możliwość zrozumienia znaczenia aktu notarialnego, rozróżnienia, że nie jest jedynie urzędowym potwierdzeniem spisanego testamentu, podważają zatem jego świadomość jak też podkreślają podatność na sugestie ograniczającą jego swobodę w wyrażeniu woli i kierowaniu postępowaniem.

Nadto opinie pisemne oraz ustne wszystkich opisanych biegłych Sąd uznał, w wyżej wskazanym aspekcie mającym znaczenie w niniejszej sprawie, za pełne, jasne, spójne oraz sporządzone zgodnie z zasadami sztuki. Wszystkie osoby powołane w tym charakterze mają stosowne wykształcenie, wynikającą z niego wiedzę specjalistyczną, jak i praktykę i wynikające z niej doświadczenie. W sprawie nie ujawniły się także żadne okoliczności, które podważyłyby obiektywność czy wiedzę biegłych, jak również na takowe realnie nie wskazały strony. W związku z tym Sąd potraktował je jako w pełni rzetelne i profesjonalne, zaś wyciągnięte wnioski za rzeczowe oraz przekonywujące, i wobec wzajemnej spójności obdarzył je wiarygodnością, czyniąc podstawą faktyczną dokonanych ustaleń.

Na marginesie wskazać też należy, iż z powyższymi opiniami koresponduje również kompleksowa opinia sądowo- psychologiczno –psychiatryczna, w której biegli powołani przez Sąd Apelacyjny w Warszawie do sprawy sygn. akt VI A Ca 1792/13, stwierdzili we wnioskach, iż w dniu 31 lipca 2008 roku, w czasie podpisywania przez R. S. (1) aktu notarialnego – umowy dożywocia, nie miał on pełnej świadomości podejmowanych decyzji ani swobodnego wyrażenia woli w związku z dokonaną czynnością prawną. Z uwagi na ciężką postać (...) jego stan somatyczny ulegał bowiem stałemu pogorszeniu, w ostatnich miesiącach życia nie był w stanie samodzielnie spełniać podstawowych funkcji życiowych, prowadziło to do wtórnego zaburzania funkcji poznawczych i powodowało ogólne spowolnienie, uniemożliwiało szybką i dokładną percepcję informacji, zwłaszcza takich rzeczy jak umowa notarialna, która była długa, trudna i wcześniej nieznana. Nie był w stanie, w krótkim czasie, dokonać analizy obszernej i skomplikowanej treści. Nie miał zatem zdaniem biegłych możliwości świadomie i swobodnie dokonać analizy aktu notarialnego oraz podjąć decyzji z pełnym zrozumieniem jej znaczenia prawnego. Nie był również w stanie samodzielnie i swobodnie pokierować swoim postępowaniem.

Reasumując, wobec wzajemnej korelacji stanowisk biegłych w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia merytorycznego przedmiotowej sprawy, Sąd w pełni podzielił wypływające z nich wnioski o braku, z podanych wyżej przyczyn, po stronie R. S. (1) w momencie podpisywania umowy dożywocia zarówno możliwości zrozumienia treści aktu notarialnego, a tym samym braku pełnej świadomości przy podejmowaniu tej decyzji, jak również braku swobody w wyrażaniu woli i kierowaniu swoim postępowaniem. Uznał zatem, iż skutkowało to po jego stronie brakiem możliwości rozpoznania znaczenia przedsiębranego działania w postaci podpisania w dniu 31 lipca 2008 roku aktu notarialnego - umowy dożywocia.

W ocenie Sądu nie bez znaczenie dla powyższej oceny pozostają zatem ustalone w stanie faktycznym okoliczności w jakich doszło do podpisania przedmiotowego aktu notarialnego. Nastąpiło to bowiem w momencie nieobecności żony R. S. (1), notariusz została przywieziona przez matkę ówczesnej narzeczonej oskarżonego E. P. (1), w zasadzie bezpośrednio po tym jak L. E. została odwieziona do szpitala, gdzie planowo miała zostać przyjęta i to w towarzystwie m.in. jego partnerki M. P.. Czynność ta była umówiona i uzgodniona zarówno co do formy jak i czasu przez M. S. (1), nadto w tajemnicy przed najbliższymi R. S. (1), w tym bez wiedzy jego żony, której przecież trzy dni wcześniej, 28 lipca 2008 roku, zapisał on w testamencie stanowiące jego odrębną własność mieszkanie. I nawet jeżeli w tym zakresie uległ jej oczekiwaniom, to dokonując tej czynności samodzielnie, długo, wkładając w to dużo wysiłku, był w stanie zrozumieć jej sens i istotę, co potwierdzają biegli. Niejako była to bowiem naturalna konsekwencja długoletniego wspólnego i zgodnego życia, podobnie jak sformalizowanie ich związku, do którego doszło cztery miesiące wcześniej. Przeciwnie ocenić należy umowę dożywocia, tym bardziej, że to właśnie żona pokrzywdzonego na co dzień się nim opiekowała. M. S. (1) już wówczas z nimi nie mieszkał, na początku 2008 roku przeprowadził się do swojego mieszkania, chodził do szkoły, prowadził już swoje odrębne życie, miał narzeczoną i bardzo zaangażował się w ten związek. L. E. i R. S. (1) jedynie odwiedzał i tylko wówczas pomagał w opiece nad wskazanym. Nadto czynność notarialna przebiegała szybko, trwała około pół godziny. Pomimo, że była to czynność poza siedzibą kancelarii, notariusz podeszła do niej rutynowo, ograniczyła się do zadania prostych, nie wymagających złożonych odpowiedzi pytań, jedynie biernej ich akceptacji, a następnie odczytała akt notarialny i został on podpisany. O działaniu w pośpiechu i pobieżnie świadczy chociażby to, że nie ustaliła i nie wiedziała na co wskazany choruje, czy przyjmuje leki, kto się nim opiekuje, gdzie jest jego żona i czy wie o podpisywanej umowie, co zapewne pozwoliłoby wskazanej poznać rzeczywisty stan fizyczny i psychiczny R. S. (1). Właśnie bowiem brak rozmowy ze wskazanym wymagającej z jego strony zaangażowania w formułowanie odpowiedzi, a nie jedynie akceptowania pytań, na czym poprzestała notariusz, oddałoby będące wynikiem jego wieku i złego stanu zdrowia osłabienie sprawności intelektualnych oraz możliwości skupienia, wykluczające pełne zrozumienie treści, istoty i skutków prawnych skomplikowanej umowy. Tym bardziej gdy weźmie się pod uwagę, że nie uczestniczył on w przygotowaniu umowy, postawiony został niejako przed faktem dokonanym i była mu ona jedynie odczytana, a cała czynność trwała zbyt krótko. Przeprowadzając czynność w takich warunkach notariusz nie zainteresowała się też czy dziewiętnastoletni wówczas oskarżony ma możliwość wywiązania się z umowy. Nadto fakt podpisania aktu notarialnego przez R. S. (1) trzymany był w tajemnicy aż do jego śmierci. Przy czym M. S. (1) zgodnie z postanowieniami umowy nie przyjął pokrzywdzonego jako domownika, nie wziął go do swojego mieszkania, a przeciwnie, pozostawił w mieszkaniu żony L. E.. W tej sytuacji twierdzenie oskarżonego, iż R. S. (1) podpisał akt notarialny świadomie, że był on zgodny z jego wolą podjętą swobodnie, bez wykorzystania zaufania jakim darzył on M. S. (1), podatności na jego sugestie, jako osoby mu bliskiej, nie tylko pozostaje w istocie rzeczy bezskuteczne, pozbawione elementarnej przekonywalności ale też pozostaje w całkowitej opozycji do zasad racjonalnego rozumowania. W ocenie Sądu dowodzi tego bezsprzecznie również późniejsze zachowanie oskarżonego, który wiedząc, iż po śmierci R. S. (1) i ujawnieniu faktu podpisania przez niego aktu notarialnego powstał spór sądowy, co do mieszkania przy ul. (...), nie czekał na jego rozstrzygniecie a zbył je K. K. (2). Pomijając, iż była to osoba starsza, samotna, niesamodzielna, pozostająca pod opieką matki jego narzeczonej E. P. (1), to nastąpiła ono w zamian za zwolnienie z długu w wysokości 70.000 złotych, przy wartości mieszkania określonej na 264.000 zł., a umowa przedmiotowej pożyczki datowana na 15 lutego 2007 roku, złożona została w urzędzie skarbowym dopiero 29 września 2008 roku, czyli w dniu podpisania aktu notarialnego przenoszącego własność lokalu na K. K. (2). W tej sytuacji, uwzględniając właśnie znaczną różnicę pomiędzy rzeczywistą wartością mieszkania a wysokością długu, której nie zniweluje nawet fakt, iż wymagało ono remontu, w konfrontacji do tego, jak w wyjaśnieniach wskazał oskarżony, iż powodem decyzji o jego zbyciu była konieczność oddania długu, czego miała się domagać wyżej wskazana, a co dziwi i budzi wątpliwości wobec sytuacji życiowej, w której pozostawała pod całkowitą opieką matki jego narzeczonej, mając dochód w postaci emerytury oraz wcześniej zbywając swoje mieszkanie, które ostatecznie nabyli rodzice właśnie E. P. (1), przy możliwościach sprzedaży przez M. S. (1) mieszkania na wolnym rynku i uzyskania oczywiście wyższej kwoty, w połączeniu z faktem, że nastąpiło to po niespełna dwóch miesiącach od jego nabycia, ukazuje, w świetle podstawowych zasad życiowego i sędziowskiego doświadczenia, prawdziwy zdaniem Sądu cel tej czynności zmierzający do ostatecznego w przekonaniu wskazanego rozstrzygnięcia powstałej sytuacji faktycznie na swoją korzyć. Wraz z wcześniejszym, bez wiedzy R. S. (1) i L. E., wynajmem przedmiotowego mieszkania ukazuje też sposób postępowania oskarżonego i tym samym retrospektywnie odkrywa jego prawdziwe motywy oraz finansowe pobudki działania. Tym bardziej, że analiza treści zawartych w depozycjach oskarżonego w zakresie, w którym podaje, iż w większości pieniądze pożyczone od K. K. (2), co należy zaznaczyć na podstawie umowy datowanej na 15 lutego 2007 roku, miały zostać przeznaczone na remont mieszkania, które wskazany otrzymał dopiero w grudniu 2007 roku i to w większości wyremontowane, optuje za przyjęciem, iż są one niewiarygodne i w tych warunkach nie odzwierciedlają rzeczywistego przebiegu zdarzeń.

Z kolei materiałem dowodowym, na którym Sąd oparł się dokonując ustaleń faktycznych co do przebiegu zdarzeń będących przedmiotem osądu, a który obdarzony został wiarygodnością są w głównej mierze zeznania L. E., M. E., P. S., J. S., M. S. (3), D. R. oraz J. R., w zakresie w jakim były one zgodne z dokonanymi ustaleniami. Pozwoliły one odtworzyć nie tylko fakty i okoliczności bezpośrednio poprzedzające stricte czyn zarzucany oskarżonemu jak i następujące po nim, ale w szczególności relacje i stosunki panujące właśnie pomiędzy M. S. (1), R. S. (1) oraz L. E.. Wskazani świadkowie pomimo tego, iż od momentu czynu będącego przedmiotem osądu popadli w konflikt z oskarżonym, któremu dotychczas pomagali, co sami przyznali i czego nie kryją, w ocenie Sądu w swoich depozycjach w sposób w istocie tożsamy przedstawiają główny schemat zdarzeń, a okoliczności przez nich podawane korelują ze sobą tworząc logiczną całość. Zeznania ich poza tym, iż są spójne wewnętrznie to współgrają z pozostałym zebranym w sprawie, a obdarzonym wiarygodnością, materiałem dowodowym. W sposób racjonalny przedstawili oni też powody złych relacji z oskarżonym. Jego bracia P. S. i J. S. oraz wujek D. R. odwrócili się od niego bowiem jak wynika z ich depozycji za niegodziwe uznali zachowanie oskarżonego w stosunku do L. E., która w momencie kiedy jako dwuletni chłopiec potrzebował pomocy wzięła go do domu, wychowywała i opiekowała się nim. W realiach przedmiotowej sprawy ocenianych przez pryzmat powszechnie przyjętych norm moralnych i etycznych wydaje się to zdaniem Sądu zrozumiałe. Przy tym wiarygodności depozycji braci oskarżonego nie pozbawi również to, że zostali skazani za groźby wobec niego, czego nie kryli, wskazując na to, że ich zachowanie w stosunku do niego było wywołane właśnie opisanym zachowaniem oskarżonego. Sąd dokonując oceny ich zeznań wziął również pod uwagę, iż są oni rodziną, utrzymywali ze sobą kontakty, oczywiście w zależności od okresu różnej częstotliwości, widywali się, rozmawiali, tym samym mieli oni najszerszą wiedzę na temat sytuacji i relacji mających miejsce pomiędzy oskarżonym a L. E. i R. S. (1). Wynika z nich jednoznacznie, że L. E. wraz z R. S. (1) przez wiele lat tworzyli zgodny związek, wzajemnie się wspomagali, czego usankcjonowaniem był ich ślub w kwietniu 2008 roku. W momencie gdy na skutek sytuacji rodzinnej M. S. (1) znalazł się w sytuacji, w której umieszczony zostałby w domu dziecka, na wychowanie wzięła go L. E. i ona została ustanowiona rodziną zastępczą wskazanego. Z oddaniem opiekowała się oskarżonym, który mówił do niej „mamo”. Z czasem decyzje jej zaakceptował R. S. (1), który pierwotnie, z uwagi na ich już dość zaawansowany wiek, był temu przeciwny. Następnie oboje wychowywali M. S. (1), który do R. S. (1) zwracał się jednak „wujku”. Wszyscy też zeznali, że dobre stosunki pomiędzy wskazanymi a oskarżonym zaczęły psuć się gdy poznał on M. P. i jej matkę E. P. (1) oraz zaangażował w związek z tą pierwszą. Zaczął też wówczas wykazywać zainteresowanie mieszkaniem R. S. (1), które przez około 30 lat stało puste, nie było nawet wynajmowane i jak mówił miało stanowić zabezpieczenie dla niego i jego żony. Z podlegających ocenie zeznań bezsprzecznie wynika też, że to L. E. w głównej mierze opiekowała się mężem gdy ten zachorował, co z kolei znajduje pełne potwierdzenie w zeznaniach lekarza A. D., która przez wiele lat była lekarzem pierwszego kontaktu obojga i dobrze ich znała, a której depozycje Sąd obdarzył wiarygodnością, tym bardziej, że jest ona osobą obcą dla stron. Przy tym, poza wskazaną, każdy ze wskazanych wyżej świadków potwierdził też, że oskarżony pomagał w opiece nad R. S. (1), gdy z nimi mieszkał, nie negował tego faktu. Świadkowie w sposób zbieżny i zgodny z ustaleniami w tym zakresie opisali również zdarzenia następujące po czynie zarzucanym oskarżonemu, a związane z jego zachowaniem oraz przebiegiem ich ustaleń dotyczących tego, czy pomimo napisania przez R. S. (1) testamentu na rzecz żony, faktycznie podpisał z nim umowę dożywocia, dlaczego i co stało się z mieszkaniem przy ul. (...).

Z powyższymi depozycjami współgrają, potwierdzając wynikające z nich okoliczności, zeznania E. P. (2) oraz J. K., wieloletnich znajomych L. E. i R. S. (1). Sąd nie znalazł powodów by odmówić wiarygodności depozycjom wskazanych. Są one spójne wewnętrznie, logiczne, oraz korespondują z pozostałym uznanym za wiarygodny materiałem odwodowym, składając się na całościowy obraz poddanych ocenie zdarzeń. Przy tym pomimo, że wskazane łączyła długoletnia znajomość z L. E. i jej mężem podają one okoliczności zarówno korzystne jak i niekorzystne dla oskarżonego. Tym samym i te dowody Sąd uczynił podstawą faktyczną dokonanych ustaleń. Poza przedstawieniem, w sposób co do zasady tożsamy z obrazem wynikającym z zeznań wyżej zaprezentowanych świadków, relacji pomiędzy oskarżonym a R. S. (1) i jego żoną, wskazane potwierdziły, iż ten ostatni niejednokrotnie mówił, że należące do niego mieszkanie chce zostawić L. E.. Nadto w sposób wzajemnie się uzupełniający, współgrający z zeznaniami M. E., opisały okoliczności w jakich R. S. (1) sporządził dnia 28 lipca 2008 roku testament. Przy czym świadek E. P. (2) opisała także jej znane fakty dotyczące zainteresowania M. S. (1) oraz pań P. przepisaniem na oskarżonego mieszkania należącego do R. S. (1), które wynikają również z zeznań D. R. oraz braci wskazanego, układając się w logiczną całość.

Wprawdzie pomiędzy zeznaniami poddanych powyżej ocenie świadków występują pewne nieścisłości, to jednak zdaniem Sądu dotyczą one jedynie okoliczności drugorzędnych, pobocznych i wynikają z jednej strony z upływu czasu powodującego naturalne zacieranie się pewnych okoliczności w pamięci, a z drugiej z charakteru zdarzeń, ich rozciągnięcia w czasie, nakładania się, przez co nie pozbawiają ich waloru wiarygodności. Należy jednak podkreślić, iż w kompleksowej, w nie wyrywkowej, ocenie pozostają spójne wewnętrznie oraz między sobą. Przy tym, co do głównych, istotnych dla meritum sprawy faktów, są konsekwentne i niezmienne. W świetle powyższego pozwalają na niebudzące, jakichkolwiek racjonalnych wątpliwości, odtworzenie na ich podstawie stanu faktycznego.

Przeciwnie natomiast ocenić należy zeznania ówczesnej narzeczonej oskarżonego M. P. i jej matki E. P. (1). Karnoprawne wartościowanie depozycji wskazanych implikuje bowiem uznaniem, iż poza oczywistą niezgodnością z wyżej wskazanym, obdarzonym wiarygodnością materiałem dowodowym, w zasadzie wykluczają się wzajemnie, zwłaszcza te złożone w toku postępowania przygotowawczego, czyli w czasie bliskim zdarzeniom stanowiącym meritum sprawy. Stają się one wraz z upływem czasu również sprzeczne wewnętrznie. Dotyczy to głównie zeznań M. P., która wraz z biegiem postępowania próbuje dostosować ich treść do depozycji E. P. (1), przez co z kolei popada w konflikt z wyjaśnieniami M. S. (1). Przy tym różnice w zeznaniach świadków nie dotyczą okoliczności marginalnych, drobnych, czy mało istotnych, a co należy zaznaczyć kwestii głównych, podstawowych. I tak przykładowo M. P. podała, że dzień lub dwa po sporządzeniu przez R. S. (1) testamentu, czyli po 28 lipca 2008 roku, poprosił on oskarżonego aby przyprowadził notariusza bo chce na niego przepisać należące do niego mieszkanie. Wówczas wraz z M. S. (1) udała się do notariusza, któremu przedstawili całą sytuację. Następnie zgromadzili niezbędne dokumenty, w tym z KRS, i uzgodnili termin wizyty notariusza na 31 lipca 2008 roku. Jak dalej zeznała akt notarialny został podpisany pod nieobecność L. E. w domu, gdy była ona w szpitalu, gdyż R. S. (1) wiedział, że nie pozwoliłaby mu na to. Nie wiedziała już jednak co było dalej. Odnośnie zaś pożyczki jaką zaciągnął oskarżony u K. K. (2) pierwotnie wskazała, że potrzebował on tych pieniędzy bo miał jakieś długi, ale część z nich poszło na wyjazd. Wskazana oświadczyła też, że nie jest jej znany fakt, iż mieszkanie K. K. (2), która pozostawała pod opieką jej matki, była przez to od niej zależna, finalnie nabyli jej dziadkowie. Natomiast E. P. (1) zeznała, że pożyczone od jej podopiecznej pieniądze M. S. (1) przeznaczył na urządzenie mieszkania, prawo jazdy i wycieczki zagraniczne. Z kolei odnośnie podpisania przez R. S. (1) aktu notarialnego wskazała, że na wiosnę lub w lecie obiecał on oskarżonemu, że przepisze na niego mieszkanie. Na prośbę M. S. (1) umówiła więc notariusza. Zmieniła to jednak w zeznaniach składanych bezpośrednio przed Sądem wskazując, iż około dwa tygodnie przed tym, zadzwoniła do niej L. E., że jej mąż chce przepisać mieszkanie na oskarżonego, żeby wezwać notariusza, na co się godziła ale prosiła aby ta wpłynęła na niego, żeby podzielił się z jej synem, M. E.. Wskazana nie poszła do notariusza, zrobiły to, jak określiła, „dzieci”. W dniu podpisania aktu notarialnego mimo, że przywiozła panią notariusz, nie wiedziała dlaczego L. E. nie ma w domu, gdzie jest, czy jak zeznała nie wyszła na spacer. O tym, że była wówczas w szpitalu dowiedziała się później. W ostatnich zeznaniach podała natomiast, w tym zakresie, że nie wiedzieli, iż L. E. w dniu podpisania aktu notarialnego ma wyznaczone przyjęcie do szpitala, był to więc zbieg okoliczności, dowiedzieli się w ostatniej chwili. Natomiast jak dalej podała, R. S. (1) był w szpitalu około tygodnia, odwiedzała go kilkukrotnie, woziła mu nawet jedzenie, a on mówił, że jest zadowolony, iż przepisał na M. S. (1) mieszkanie. Przed Sądem swoje depozycje zmieniła też M. P. niejako dostosowując je do depozycji E. P. (1). Potwierdziła więc, że już dwa tygodnie przed przyjazdem notariusza L. E. wiedziała, że jej mąż chce przepisać mieszkanie na oskarżonego, że chce notariusza, co powiedziała wskazanym. Wiedziała też, że notariusz będzie ale nie wiedziała, że akurat tego dnia. To z kolei zupełnie wyklucza się z wyjaśnieniami samego oskarżonego, który w pierwszych swoich depozycjach podał, że R. S. (1) poprosił go o przyprowadzenie notariusza w dniu sporządzania testamentu, w jego trakcie. Poszedł więc do niego jeszcze tego samego dnia i to sam. Następnego dnia doniósł dokumenty. Opisał sytuacje, w tym z testamentem oraz stanem zdrowia R. S. (1), ustalił, że możliwe jest podpisanie aktu notarialnego w domu, a notariusz ustalił termin spotkania oraz formę umowy. Niestety powyższe nie znajduje potwierdzenia w zeznaniach pani notariusz. Jak dalej wyjaśnił o sporządzeniu aktu notarialnego nie powiedział nikomu bo R. S. (1) tego nie chciał. Tak więc reasumując, poza powyższymi istotnymi rozbieżnościami, w zasadzie wykluczaniem się podstawowych podawanych faktów pomiędzy depozycjami wskazanych świadków oraz oskarżonego, ich wewnętrzną, powstającą wraz z tokiem postępowania, sprzecznością, która w ocenie Sądu wynika z nieudolnej próby ich wzajemnego dopasowania, poddane ocenie zeznania są również tendencyjne. Wraz z upływem czasu wskazane osoby coraz obszerniej podają bowiem niekorzystne dla L. E. okoliczności, końcowo nawet, że zmusiła ona R. S. (1) do ślubu, źle się nim opiekowała, krzyczała na niego, straszyła go oddaniem do domu starców, na co jednak żadne z nich nie zareagowało, niewłaściwie zajmowała się M. S. (1), wykorzystywała go oraz zbierała należne jemu pieniądze, zupełnie bezkrytycznie podchodząc do swoich zachowań. Zatem powyższe zdaniem Sądu jednoznacznie świadczy, iż w zakresie sprzecznym z ustaleniami stanu faktycznego nie tylko są one nieprawdziwe ale skrajnie nieszczere, zmierzające do przedstawienia okoliczności jak najbardziej korzystnie dla M. S. (1) i to nawet wówczas gdy powoduje to, że w ocenie dokonanej in concreto stają się one nierzeczywiste i nierealne, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.

W tej sytuacji odnosząc się do zeznań złożonych przez notariusz K. C. (1), uprzednio K., Sąd uznał je za wiarygodne jedynie w zakresie, w którym są one zgodne z ustalonym w sprawie stanem faktycznym, czyli co do tego, że to M. S. (1) zjawił się u niej, przedstawił problem z jakim przyszedł, wskazał, iż R. S. (1) chce przenieść na niego własność należącego do niego mieszkania, że z przyczyn zdrowotnych nie jest w stanie stawić się do kancelarii, następnie przyniósł wymagane dokumenty, w tym odpis z KRS-u, uzgodnili formę umowy, przy czym, w zależności od wizyty, towarzyszyły mu panie P. lub jedna z nich. Wiarygodnością Sąd obdarzył również tą część depozycji wskazanej, w której podaje, iż miała wówczas dużo wolnych terminów i nie narzucała ich klientom oraz przedstawiła, że na miejsce przywieziona i odwieziona została taksówką przez E. P. (1), która także weszła do mieszkania, lecz pozostawała w innym pomieszczeniu, był tam jedynie R. S. (1) i oskarżony, trwało to około pół godziny, sprawdziła tożsamość stron, zadała kilka prostych pytań R. S. (1), które ten potwierdził, przedstawiła na czym czynność będzie polegała, odczytała akt notarialny, który został następnie podpisany i opuściła mieszkanie. Natomiast, z przyczyn już wyżej obszernie omówionych, za pozbawione waloru wiarygodności Sąd uznał twierdzenia świadka odnośnie rzetelnego sprawdzenia stanu fizycznego i psychicznego R. S. (1), w tym pozytywnego zweryfikowania jego rzeczywistych możliwości rozpoznania znaczenia i swobody podejmowanych decyzji, rozumienia istoty podpisywanej umowy oraz możliwości faktycznych wyrażenia sprzeciwu. Stoi to bowiem w oczywistej sprzeczności z dokonanymi ustaleniami, zwłaszcza z przytoczonymi wnioskami powołanych w sprawie biegłych, którzy w wydanych opiniach jednoznacznie wskazali na wynikający z wieku i stanu zdrowia brak możliwości rozpoznania przez R. S. (1) znaczenia swojego działania oraz brak swobody w podejmowaniu decyzji. Na marginesie dokonanej karnoprawnej oceny zeznań notariusz K. C. (1) wskazać należy, iż analogicznie jej działania ocenił również Sąd Okręgowy w Warszawie, który prawomocnym z dniem 29 stycznia 2016 roku wyrokiem z dnia 14 listopada 2011 roku, sygn. akt XXV C 1097/08, stwierdził nieważność zawartej przed wskazaną w formie aktu notarialnego umowy dożywocia z dnia 31 lipca 2008 roku.

Za pozbawione przymiotu wiarygodności Sąd, w konfrontacji z dokonanymi w sprawie ustaleniami, uznał również depozycje świadka K. K. (2). Pomijając nawet fakt, iż są one niepewne, nieosadzone w czasie i miejscu, a wraz z tokiem postępowania chwiejne i zmienne, niespójne wewnętrznie, sprzeczne z samą treścią umowy pożyczki, w tym co do istotnych okoliczności, takich jak np. skąd wskazana wzięła taką kwotę pieniędzy, jak była ona jej przekazana, na jak długo pożyczyła je oskarżonemu, z jakiego powodu, czy miał oddawać tylko kwotę główną, czy wraz z odsetkami, to uwzględniając opisaną wyżej dokładnie sytuację życiową w jakiej się znalazła pozostając pod opieką E. P. (1), matki ówczesnej narzeczonej M. S. (1), w rzeczywistości będąc całkowicie nieporadną nawet w czynnościach życia codziennego, całkowicie zależną od swojej opiekunki, Sąd w pełnił podzielając wnioski płynące z opinii sporządzonej przez biegłą psycholog M. G. (2), iż wskazana była osobą łatwowierną, poddającą się wpływom, bierną, niekrytyczną i uległą całkowicie osobie, z którą aktualnie przebywała, uznał, iż ich treść była jej zasugerowana właśnie przez wyżej wskazaną panią P.. Wprawdzie w pierwszej opinii sporządzonej dnia 12 listopada 2008 roku oraz z opinii uzupełniającej z dnia 07 stycznia 2009 roku dotyczącej wskazanej, w której przesłuchaniu dnia 07 listopada 2008 roku biegła psycholog uczestniczyła wynika, iż sprawność umysłowa oraz sprawność procesów poznawczych pozwoliły opiniowanej na dokonanie spostrzeżeń, zapamiętywanie ich i odtwarzanie podczas przesłuchania. Biegła nie stwierdziła też zniekształceń w jej zeznaniach. Skonstatowała, iż świadek znajdowała się w prawidłowym, logicznym kontakcie, była w pełni zorientowana w sytuacji życiowej, nie zaobserwowano zmian w jej stanie psychicznym. W konkluzji biegła stwierdziła więc, iż przedmiotowe zeznania złożone przez świadka K. K. (2) mogą stanowić wartościowy materiał dowodowy (opinia psychologiczna pisemna k. 135-137, opinia uzupełniająca k. 145-147). To już z następnej opinii psychologicznej sporządzonej przez tą samą biegłą w dniu 16 listopada 2009 roku, która uczestniczyła w kolejnym przesłuchaniu świadka K. K. (2) w dniu 09 listopada 2009 roku, w miejscu jej zamieszkania, wynika, iż kontakt ze wskazaną był wówczas jedynie pozorny. Badania psychologiczne wykazały znaczny deficyt pamięci, dotyczący dat, nazwisk, czy ważnych zdarzeń z życia badanej. Nie wiedziała ona nawet jaki jest rok i miesiąc. Dodatkowo biegła wskazała, iż świadek całkowicie zdawała się na E. P. (1), której w pełni ufała. Wskazała również, iż na podstawie jej zeznań nie można ustalić dat opisanych przez nią zdarzeń i ich kolejności. Nadto biegła podkreśliła, że świadek jest osobą łatwowierną, poddającą się wpływom, bierną, niekrytyczną, co również ma wpływ na treść jej zeznań (opinia psychologiczna pisemna k. 311-313). Do uczestnictwa w przesłuchaniu świadka K. K. (2) w dniu 25 maja 2012 roku, w miejscu jej zamieszkania, biegłego psychologa M. T. celem oceny zdolności wskazanej do zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń oraz zjawisk, w których uczestniczyła, powołał także Sąd. W wydanej opinii z dnia 12 czerwca 2012 roku, w pełni korespondującej z poprzednią, biegła stwierdziła, iż świadek jest osobą w wieku 82 lat, chorą, z postępującym procesem otępiennym ograniczającym możliwość odtwarzania faktów i logicznego ich przedstawiania. Ujawniono u niej brak krytycyzmu i samodzielności myślenia, co czyniło ją podatną na sugestie otoczenia, stwierdzono też obniżoną psychologiczną wartość wypowiedzi. Wobec powyższego zdaniem opiniującej przedmiotowe zeznania K. K. (2) nie powinny być brane pod uwagę bez ich potwierdzenia w szerszym materiale dowodowym (opinia sądowo-psychologiczna pisemna k. 626-627). Potwierdzając pisemną opinię na rozprawie biegła dodatkowo wskazała, iż w jej ocenie K. K. (2) była zawsze osobą kierowaną przez rodzinę, mało samodzielną, mało krytyczną co do postępowania. Była też leczona psychiatrycznie, co w pewien sposób tłumaczy tę sytuację. Zawsze też szukała oparcia u innych osób. Po śmierci swoich bliskich, w tym kuzyna, który się nią opiekował, postępowała nie zawsze racjonalnie, o czym świadczy epizod z przyjęciem bezdomnych do swojego mieszkania, w którym była sama. W ocenie biegłej w czasie przesłuchania u świadka postępował proces osłabiania sprawności intelektualnej i demencji. Dlatego też wartość dowodowa zeznań K. K. (2) biegła oceniła jako wątpliwą. Odwoływała się ona do niepamięci i nie potrafiła określić ani daty, ani treści zdarzeń, o których mówiła. Mówiła, że niewiele pamięta, ale o tym wszystkim wiedzą osoby, które się nią opiekują. Nie potrafiła w sposób bardziej szczegółowy, konkretny opisać żadnego zdarzenia dotyczącego spraw finansowych. Opiniująca podkreśliła, iż świadek jest osobą całkowicie zależną od osób, które się nią opiekują, raczej zawsze ulegała osobom, z którymi aktualnie przebywała i uznawała za przyjaciół. W ocenie biegłej treść zeznań wskazanej była sugerowana, ponieważ ona sama niewiele pamiętała, co jest skutkiem procesów detencyjnych (opinia ustna k. 641-641v). Zatem relatywizując wszystkie powyższe opinie do przedstawionej karnoprawnej oceny zeznań K. K. (2), czyli zderzając je ze wszystkimi depozycjami świadka oraz odnosząc te dowody do realiów przedmiotowej sprawy wynikających z obdarzonego walorem wiarygodności materiału dowodowego Sąd nie uczynił podstawą faktyczną dokonanych ustaleń tak zeznań wskazanej jak i pierwszej opinii biegłej psycholog, odmawiając w całościowej ocenie waloru wiarygodności tym dowodom.

Za niewiarygodne i tym samym nie mogące stanowić podstawy dokonanych ustaleń Sąd uznał również depozycje świadka E. R., pielęgniarki ze szpitala, do którego trafił R. S. (1), znajomej E. P. (1). Abstrahując nawet od faktu, iż została świadkiem właśnie na prośbę E. P. (1), to jej zeznania wraz z tokiem postępowania stają się wewnętrznie niespójne, zmienne, a w końcu, co do najbardziej istotnej okoliczności, czyli w zakresie tego, iż pokrzywdzony mówił jej, że należące do niego mieszkanie przepisał na M. S. (1), świadek ich nie potwierdza, wycofuje się z nich oraz wskazuje, że pomyliła pacjentów. Podobnie zresztą jak z początkowego twierdzenia, iż E. P. (1) poznała dopiero w szpitalu, gdy odwiedzała R. S. (1), a wcześniej jej nie znała. Nadto ich konfrontacja z uznanym za wiarygodny materiałem dowodowym, zwłaszcza z dokumentacją medyczną dotyczącą R. S. (1), wskazuje, iż pozostają one z nim sprzeczne. Wskazana wielokrotnie w zeznaniach podała bowiem, iż pokrzywdzony w szpitalu przebywał kilka dni, tydzień, widywała go wówczas często, rozmawiał z nią, opowiadał jej o oskarżonym, martwił się o niego, był w dobrym kontakcie, M. S. (1) widziała wówczas 3 lub 4 razy, raz widziała u niego nawet L. E., z czego jednak z czasem także się wycofała podnosząc, że była to jakaś starsza pani, co jednak nie znajduje wsparcia zwłaszcza w historii choroby R. S. (1). Z dokumentacji wynika bowiem, iż pokrzywdzony w szpitalu przebywał niecałe dwie doby, a jego stan zdrowia był zły i pogorszył się w tym czasie aż do tego stopnia, że pacjent zmarł. Nadto lekarze odnotowali, iż kontakt logiczny ze wskazanym był utrudniony, był on splatany, miał silne wymioty. To zatem, w świetle zasad logiki oraz doświadczenia życiowego, wystarczy w ocenie Sądu na dyskredytowanie nie tylko prawdziwość ale również szczerość zeznań świadka, skutkując odmową obdarzenia ich walorem wiarygodności.

Podobnie, Sąd nie dał wiary depozycjom świadka D. K., koleżanki M. S. (1), albowiem ich analiza bezsprzecznie prowadzi do wniosku, iż są one nieszczere i tendencyjnie zmierzają do przedstawienia L. E., w przeciwieństwie do oskarżonego, jedynie w niekorzystnym świetle. Wskazana pomimo, iż jak sama podaje w domu pokrzywdzonego była jedynie tylko kilka razy, w sposób jednoznaczny i kategoryczny zeznaje, że codzienną opiekę sprawował nad nim M. S. (1), nawet po tym jak wyprowadził się do swojego mieszkania a ona, osoba obca, mu w niej wielokrotnie pomagała. Z kolei L. E. zdaniem świadka nie dość, że nie opiekowała się mężem ale nawet zabraniała mu podawania tlenu. Powyższe zaś nie tylko pozostaje w opozycji do dokonanych przez Sąd ustaleń, ale w świetle doświadczenia życiowego i zasad zdrowego rozsądku, w realiach przedmiotowej sprawy, chociażby w świetle obdarzonych walorem wiarygodności zeznań lekarza pierwszego kontaktu wskazanych, pozbawione jest elementarnej przekonywalność. Tym bardziej, iż w zupełnej już kontrze do zasad racjonalnego rozumowania pozostają twierdzenia wskazanej, iż sama wielokrotnie gotowała obiady dla R. S. (1), w tym mięsne, zwłaszcza gdy uwzględni się, że nie wiedziała, iż jest on jaroszem, nie potrafiła opisać pokoju, w którym przebywał, a jej opis aparatu tlenowego wskazanego, zupełnie mija się z rzeczywistością. Świadek wskazała bowiem, że ma on postać maski tlenowej i butli a faktycznie, co wynika nie tylko z akt ale wiadomym jest sądowi z autopsji, jest to plastikowa rurka z tlenem i aparat. W tej sytuacji Sąd uznał zeznania D. K. za w istocie niewiarygodne w zakresie sprzecznym z ustalonym stanem faktycznym, w tym co do tego, iż R. S. (1) mówił świadkowi, że chce przepisać należące do niego mieszkanie na oskarżonego.

Natomiast za wiarygodne Sąd uznał zeznania świadków M. K. - ratownika medycznego oraz A. D. - lekarza pierwszego kontaktu R. S. (1) i L. E. bowiem korespondują one ze znajdującą się w aktach dokumentacją medyczną wskazanego. Nadto są konsekwentne i wewnętrznie spójne. Znajdują również wsparcie w pozostałym, obdarzonym walorem wiarygodności materiale dowodowym. Przy tym ponownie podkreślić należy, iż lekarz A. D. i to w oparciu o własne spostrzeżenia poczynione w ciągu kilkunastu lat medycznej opieki na wyżej wskazanymi, w tym wielokrotnych podczas wizyt domowych, zeznała, że opiekę nad wskazanym, w zakresie możliwym przez nią do stwierdzenia, sprawowała wyłącznie jego żona, była wręcz w stosunku do niego nadopiekuńcza. Wskazana nie była natomiast świadkiem aby R. S. (1) zajmował się, czy interesował jego stanem zdrowia oskarżony. Dodatkowo depozycje te korelują tworząc logiczną całość m.in. z zeznaniami świadków: E. P. (2), J. K., M. E., P. S. oraz J. S..

Z kolei zeznania świadka R. B. Sąd uznał za irrelewantne w przedmiotowej sprawie albowiem nie dotyczyły okoliczności istotnych dla jej meritum i tym samym nie miały znaczenia dla dokonanych ustaleń faktycznych. Podobnie jak zeznania świadka A. Z., bliskiej, długoletniej koleżanki M. P., świadka na jej ślubie z oskarżonym, co w ocenie Sądu dodatkowo nie pozostało bez negatywnego wpływu na ich szczerość. Świadek bowiem poza wskazaniem, iż wraz z oskarżonym i paniami P., przypadkowo była w odwiedzinach u R. S. (1), gdy ten leżał w szpitalu, to pomimo braku w tym zakresie stosownego wykształcenia, kategorycznie twierdziła też, że był on wówczas świadomy, kontaktowy, rozmawiał z nimi i logicznie odpowiadał, nie pamiętała już w zasadzie żadnych innych okoliczności, nie wiedziała nawet na jakim oddziale leżał, na którym piętrze, w jakiej sali, ilu osobowej, jak było usytuowane jego łóżko, czy podpięty był do aparatury, na co chorował, o czym rozmawiali. Pomimo wieloletniej znajomości z M. P. i pobytów w jej domu, nie wiedziała też nic na temat K. K. (2), którą na co dzień opiekowała się jej matka E. P. (1), a depozycje wskazanej co do tego, czy rozmawiała z koleżanką i oskarżonym na temat sprawy, w której została wezwana były chwiejne, niepewne i zmienne. To z kolei wraz z okolicznościami wynikającymi z dokumentacji medycznej bezsprzecznie wskazującymi, iż stan zdrowia R. S. (1) był poważny a logiczny kontakt z nim w czasie dwudniowej hospitalizacji był utrudniony, zakłócał nawet przeprowadzenie wywiadu a pacjent w niektórych momentach był nawet splątany, skutkowało uznaniem ich za nieszczere.

Z kolei dokonując oceny dokumentów znajdujących się w aktach sprawy, a zaliczonych do materiału dowodowego i uznając je za wiarygodne, Sąd nie tylko kierował się tym, iż korespondują one tak z osobowymi źródłami dowodowymi jak i między sobą, ale miał na uwadze to, że zostały sporządzone w przypisanej formie, zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami, przez uprawnione do tego osoby, zaś ich treść nie budzi wątpliwości.

Reasumując wskazane wyżej a obdarzone wiarygodnością dowody, zarówno osobowe jak i rzeczowe, wzajemnie się uzupełniając stworzyły logiczną całość dając podstawę faktyczną do poczynienia zaprezentowanych ustaleń, niebudzących jakichkolwiek racjonalnych w świetle zasad logiki i doświadczenia życiowego wątpliwości, jednocześnie posłużyły do weryfikacji wiarygodności depozycji oskarżonego.

Zatem, w tej sytuacji, co należy zaznaczyć przy uwzględnieniu wskazań wiedzy oraz doświadczenia życiowego, konfrontując z tymi dowodami i ustalonym na ich podstawie stanem faktycznym fakt nieprzyznania się oskarżonego do zarzuconego mu czynu Sąd uznał jego oświadczenie w tym zakresie li tylko za przyjętą linię obrony zmierzającą wyłącznie do uniknięcia odpowiedzialności. Nie tylko nie ma ono bowiem jakiegokolwiek wsparcia w dowodach ale stoi w całkowitej opozycji do nich oraz do zasad racjonalnego rozumowania. Z analogicznych przyczyn Sąd za pozbawione waloru wiarygodności w zakresie sprzecznym z ustalonym stanem faktycznym uznał same wyjaśnienia M. S. (1). Poza wykluczaniem z wyżej omówionym, obdarzonym walorem wiarygodności, materiałem dowodowym, jak już wskazano stoją one w jaskrawej sprzeczności, co do istotnych okoliczności, nawet z depozycjami E. P. (1) i M. P., niezależnie od tego, że Sąd uznał je za niewiarygodne i nie uczynił ich podstawą faktyczną ustaleń, w zakresie w jakim z nimi nie współgrają. Nadto pozostają w kolizji z zasadami logicznego rozumowania i elementarnymi zasadami doświadczenia życiowego. W świetle takich bowiem okoliczności jak umówienie wizyty notariusza w czasie zaplanowanego i wcześniej wiadomego oskarżonemu pobytu L. E. w szpitalu, z jednej strony towarzyszenie jej w drodze do niego ówczesnej narzeczonej wskazanego - M. P. a przywiezienie pani notariusz przez jej matkę - E. P. (1), nie poinformowanie jej o tym fakcie, jak również o rozdysponowaniu przez jej męża stanowiącym jego własność mieszkaniem właśnie na rzecz M. S. (1), które trzy dni wcześniej przekazał jej w drodze własnoręcznego testamentu, o czym ten wiedział, utrzymywanie tego w tajemnicy, uprzednie dostarczenie wymaganych do tego dokumentów, następnie niezrealizowanie przez oskarżonego obowiązków wynikających z zawartej w formie aktu notarialnego umowy dożywocia, czyli nie przyjęcie pokrzywdzonego jako domownika, pozostawienie go w miejscu dotychczasowego pobytu, w mieszkaniu żony, późniejsze szybkie, pomimo powstałego sporu sądowego w tym zakresie, przeniesienie przez oskarżonego własności otrzymanego mieszkania o wartości 264.000 złotych za rzekomy dług wobec K. K. (2) w związku z niespłaconą pożyczką w wysokości 70.000 złotych, kobiety w zaawansowanym wieku, zupełnie nieporadnej nawet w najprostszych czynnościach życia codziennego, pozostającej pod stałą opieką matki partnerki, w zasadzie całkowicie od niej zależnej, otrzymanie tych pieniędzy z przeznaczeniem na remont mieszkania - kawalerki, które oskarżony otrzymał dużo później i to wymagające jedynie częściowego wykończenia i umeblowania, znaczna różnica pomiędzy wysokością pożyczki a wartością mieszkania, przy uwzględnieniu złego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego R. S. (1) w momencie podpisania aktu notarialnego, osłabiającego jego możliwości intelektualne i zdolność pełnego zrozumienia podejmowanych decyzji oraz swobody działania, całkowicie nieuprawnione pozostają twierdzenia zawarte w jego wyjaśnieniach, iż było to wyrazem świadomej i swobodnej woli pokrzywdzonego. Przeciwnie, w ocenie Sądu, kumulacja wskazanych faktów dowodzi, że R. S. (1) nie miał pełnej zdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania a zachowanie oskarżonego było z góry zaplanowane i ukierunkowane na wykorzystanie tego i to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w postaci przedmiotowego mieszkania. Tym bardziej, że pokrzywdzony nie był w żaden sposób osobą zależną od żony L. E., miał nawet wyższą od niej emeryturę, własne mieszkanie, więc w każdej chwili, gdyby zaszła taka konieczność, np. wynikającą chociażby ze złego traktowania przez wskazaną, mógł się od niej wyprowadzić i pozostawać pod opieką pełnoletniego już od 2006 roku oskarżonego, czego nie uczynił. Dodatkowo, w ocenie Sądu, o stosunku R. S. (1) do jego mieszkania i traktowaniu jako swojego rodzaju zabezpieczenia świadczy też pośrednio, co wynika z poczynionych ustaleń, że przez około 30 lat pomimo dokonywanych opłat stało ono puste, nie czerpał z niego żadnych korzyści, nie wynajmował go, nie sprzedał, jak też nie przekazał oskarżonemu. Nie ustanowił się też w żaden sposób opiekunem prawnym M. S. (1), co również nie pozostaje bez wpływu na ocenę jego stosunku do niego jak i to, że oskarżony mówił na niego „wujek”. Nadto wyjaśnienia oskarżonego w sposób oczywisty i w ocenie Sądu wykraczający poza potrzeby obrony tendencyjnie wraz z biegiem postępowania zmierzają do przedstawienia L. E., osoby która otoczyła go opieką w najtrudniejszym momencie jego życia, do której zwracał się „mamo”, w coraz bardziej niekorzystnym świetle i nacechowane są silnym negatywnym emocjonalnym do niej nastawieniem. Końcowo bowiem podaje on nie tylko, że nie interesowała się nim, wykorzystywała go, zabierała należne mu pieniądze ale zaniedbywała również R. S. (1), nie opiekowała się nim właściwie, zmusiła do ślubu i krzyczała na niego, co świadczy, że depozycje oskarżonego są również nieszczere.

Mając na uwadze powyższe rozważania faktyczne i zaprezentowaną ocenę ujawnionego w sprawie materiału dowodowego Sąd uznał, iż nie nasuwa on zastrzeżeń co do poszczególnych okoliczności ustalonego stanu faktycznego, w aspekcie którego wina oskarżonego M. S. (1) odnośnie przypisanego mu czynu nie budzi racjonalnych, w świetle dokonanej z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wiedzy i doświadczenia życiowego analizy zaprezentowanych dowodów, wątpliwości. Przeciwnie, to właśnie szczegółowa i wszechstronna analiza całokształtu podstawy faktycznej zebranej w sprawie, we wzajemnym powiązaniu poszczególnych dowodów, pozwoliła zdaniem Sądu na wykluczenie innych hipotetycznych, chociażby wynikających z depozycji oskarżonego, wersji przebiegu zdarzenia. Same bowiem twierdzenia w tym zakresie, chociażby oparte o wyrywkowy materiał dowodowy, bez ich skonfrontowania z kompleksowym wartościowaniem całości podstawy faktycznej, która pozwoliła na logiczne ich zredukowanie, nie skutkowały powstaniem wątpliwości o jakich mowa w art. 5 § 2 k.p.k. Sąd podziela bowiem wyrażone w orzecznictwie stanowisko, iż każdą niejasność w dziedzinie ustaleń faktycznych (m.in. kilka wersji wydarzeń) należy w pierwszym rzędzie redukować wszechstronną inicjatywą dowodową, a następnie wnikliwą analizą całokształtu materiału dowodowego zebranego w sprawie. Jeżeli zatem z materiału dowodowego wynikają różne wersje przebiegu zdarzenia objętego aktem oskarżenia, to nie jest to jeszcze jednoznaczne z zaistnieniem niedających się usunąć wątpliwości w rozumieniu art. 5 § 2 k.p.k. Reguła ta nie może być wykorzystywana do uproszczonego traktowania wszelkich wątpliwości zachodzących w procesie. Zasada tłumaczenia wątpliwości na korzyść oskarżonego nie polega bynajmniej na obowiązku automatycznego wyboru najkorzystniejszej wersji wynikającej z wyjaśnień i zeznań o niejednakowej treści. Nie jest więc sprzeczny z tą zasadą wybór wersji mniej korzystnej, oczywiście znajdującej oparcie w dowodach, jeżeli w przeciwieństwie do korzystniejszej, właśnie ona pasuje do obrazu zdarzenia jako logiczne i zgodne z doświadczeniem życiowym dopełnienie, z czym mamy właśnie do czynienia w przedmiotowej sprawie. Stan określany przez ustawodawcę jako "nie dające się usunąć wątpliwości" (art. 5 § 2 k.p.k.) powstaje bowiem dopiero w następstwie oceny dowodów. Wtedy dopiero można bowiem stwierdzić czy wątpliwości, jeśli takowe w ogóle wystąpiły, były poważne i istotne, a nie jedynie spekulatywne oraz czy i jakie one miały znaczenie dla rozstrzygnięcia kwestii odpowiedzialności prawnej oskarżonego. Zarazem, w sytuacji gdy dokonanie określonych ustaleń faktycznych zależne jest od dania wiary tej lub innej grupie dowodów, lub też dania czy nie wiary wyjaśnieniom oskarżonego, nie można mówić o naruszeniu zasady in dubio pro reo. Przy tym w dochodzeniu do prawdy obiektywnej sąd może posługiwać się nie tylko dowodami bezpośrednimi, którymi aktualnie dysponuje, ale również prawidłowym logicznie rozumowaniem wspieranym przesłankami natury empirycznej. Pozwala to sądowi na uznanie za dowód logicznie poprawnej koncepcji myślowej, której wnioski (informacje) swoją konsekwencją eliminują inne, chociaż nie muszą całkowicie wyłączać rozumowania odmiennego. Sąd ma prawo oprzeć swoje rozstrzygnięcie na tego rodzaju dowodach pośrednich, jeżeli racjonalnie uznał je za czyniące zadość postulatowi dochodzenia do prawdy obiektywnej i wyprowadził z nich wnioski odpowiadające zasadom logicznego rozumowania (vide: postanowienie SN z dnia 28 lutego 2013 roku, V KK 343/12, wyrok SA we Wrocławiu z dnia 31 lipca 2014 roku, II AKa 207/14, wyrok SA w Szczecinie z dnia 06 marca 2014 roku, II AKa 30/14).

Mając na uwadze powyższe rozważania faktyczne i prawne oraz zaprezentowaną ocenę ujawnionych w sprawie dowodów Sąd uznał, iż zebrany materiał dowodowy nie nasuwa zastrzeżeń co do poszczególnych okoliczności stanu faktycznego, w świetle którego również wina oskarżonego odnośnie przypisanego mu czynu nie budzi żadnych racjonalnych wątpliwości.

M. S. (1) został w niniejszej sprawie oskarżony przez prokuratora o popełnienie czynu z art. 286 § 1 k.k. w zb. z art. 272 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Ustawowe znamiona strony przedmiotowej przestępstwa oszustwa stypizowanego w art. 286 § 1 kk. wypełnione są gdy sprawca działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie jej w błąd, wyzyskanie błędu lub niezdolności osoby do należytego pojmowania przedsiębranego działania.

Znamię czynności sprawczej, z którym mamy do czynienia w przedmiotowej sprawie, czyli wyzyskanie niezdolności osoby do należytego pojmowania przedsiębranego działania polega na doprowadzeniu w jakikolwiek sposób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez osobę nieposiadającą zdolności do prawidłowej oceny podejmowanych działań. Niezdolność ta może mieć charakter stały (np. osoba chora psychicznie, pozbawiona rozeznania osoba w wieku starczym) albo przemijający (np. zaburzenia wynikające z przejściowej choroby czy innego zakłócenia czynności psychicznych). Ustawa nie ogranicza też przesłanek niezdolności do pojmowania znaczenia przedsiębranej czynności, może więc ona wynikać także np. z naiwności osoby pokrzywdzonej czy zabobonu. Przy tym za doprowadzenie do rozporządzenia mieniem należy uznać każde zachowanie sprawcy, przybierające postać chociażby tylko wykazania inicjatywy dla podjęcia określonych działań zmierzających do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Wykorzystanie niezdolności osoby do należytego pojmowania przedsiębranego działania nie musi więc polegać na stosowaniu przez sprawcę jakichś szczególnych zabiegów w postaci namów, fałszywych oświadczeń, obietnic, zapewnień. Wystarczające jest jakiekolwiek doprowadzenie do rozporządzenia mieniem, przyjmujące postać np. faktycznego spowodowania rozporządzenia mieniem, czy właśnie wykazania inicjatywy zmierzającej do tego, aby osoba nienależycie pojmująca znaczenie swoich działań dokonała rozporządzenia. Z kolei pokrzywdzony będący osobą niezdolną do należytego pojmowania przedsiębranego przez siebie działania nie musi mieć świadomości występujących w nim zakłóceń procesów psychicznych. Istotne jest tylko, aby sprawca wykorzystał ten moment i doprowadził właśnie w czasie trwania stanu owej niezdolności do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Nie jest też konieczne, aby sprawca wywołał taką chwilową niezdolność do należytego pojmowania znaczenia działania u pokrzywdzonego. Zatem dla uznania, że sprawca wykorzystał niezdolność osoby rozporządzającej mieniem do należytego pojmowania przedsiębranego działania wystarczy jeśli zostanie ustalone, że w czasie rozporządzenia mieniem osoba dokonująca tej czynności nie zdawała sobie sprawy z tego, jaką czynność prawną zawiera i jakie skutki prawne lub ekonomiczne wynikają lub mogą wynikać z tej czynności.

Przestępstwo to jest przestępstwem skutkowym , do dokonania którego konieczne jest niekorzystne rozporządzenie mieniem czyli powodować zmniejszenie stanu majątkowego podmiotu, który dokonał rozporządzenia. Pojęcie to jest rozumiane szeroko i może polegać nawet na sytuacji polegającej na pogorszeniu sytuacji majątkowej pokrzywdzonego np. poprzez przesunięcie terminów spłat długu czy pogorszenie szans na odzyskanie należności.

Od strony podmiotowej może być popełnione tylko umyślnie w zamiarze bezpośrednim. Nadto jest przestępstwem kierunkowym gdyż ustawa wymaga aby zachowanie sprawcy było ukierunkowane na określony cel czyli osiągnięcie korzyści majątkowej. Sprawca podejmując działanie od strony intelektualnej musi wyobrażać sobie cel jako pożądaną dla siebie sytuację a od strony woluntatywnej musi dążyć do jego osiągnięcia, co stanowić ma rezultat jego zachowania. Dla realizacji strony podmiotowej konieczne jest więc ustalenie zamiaru bezpośredniego sprawcy czyli, że miał on świadomość sposobu swojego działania i działał w celu doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem dla osiągnięcia korzyści majątkowej. Podkreślić należy, iż przez korzyść majątkową należy rozumieć korzyść zarówno dla sprawcy jak i innej osoby fizycznej lub prawnej lub jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej. Korzyścią majątkową jest więc zwiększenie aktywów lub zmniejszenie pasywów.

Sąd dokonując ustalenia zamiaru sprawcy winien brać pod uwagę kompleksową ocenę okoliczności popełnienia przestępstwa przy czym jako pomocnicze może uwzględniać również okoliczności późniejsze (vide: wyrok SA w Krakowie z 12.11.1998r., sygn. II AKa 199/98).

Z kolei art. 294 § 1 wprowadza obostrzenie odpowiedzialności sprawcy, który dopuszcza się jednego z enumeratywnie wymienionych w artykule przestępstw, w tym przestępstwa z art. 288 § 1 k.k., w stosunku do mienia znacznej wartości. Odwołując się z kolei do art. 115 § 5 k.k. mieniem znacznej wartości jest mienie, którego wartość w czasie popełnienia czynu zabronionego przekracza 200.000 złotych.

Natomiast głównym przedmiotem ochrony przestępstwa stypizowanego w art. 272 k.k. jest wiarygodność dokumentów. Strona przedmiotowa tego przestępstwa polega na wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu. Przez wyłudzenie należy rozumieć otrzymanie dokumentu zawierającego poświadczenie nieprawdy przez wprowadzenie w wskazanych wyżej podmiotów. Z użytego określenia „wyłudza” wynika natomiast, iż osoba poświadczająca nieprawdę działa w dobrej wierze, tzn. jest przekonana, że poświadcza prawdę. Chodzi o tzw. fałsz pośredni, polegający na tym, że poświadczenie zawiera fałsz, jednakże wystawiający je nie ponosi winy w stwierdzeniu fałszu, gdyż sam padł ofiarą podstępu, zastosowanego przez osobę trzecią. Natomiast zachowanie sprawcy polega na podjęciu podstępnych zabiegów, które zmierzają do wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Należy przy tym podkreślić, iż samo fałszywe informowanie nie jest jeszcze przestępstwem. Istotą wyłudzenia jest otrzymanie dokumentu poświadczającego „prawdziwość” nieprawdziwej informacji złożonej przez sprawcę, niejako usankcjonowanie fałszu, np. przedstawienie notariuszowi sfałszowanego odpisu dyplomu celem wyłudzenia w ten sposób jego poświadczenia z oryginałem, podanie nieprawdziwej okoliczności, w tym nazwiska lub daty umowy, dla uzyskania aktu notarialnego potwierdzającego jej prawdziwość. W zakresie tym należy podzielić stanowisko SN zawarte w wyroku z dnia 5 kwietnia 2011 roku, II KK 267/10, iż dla wypełnienia znamion strony przedmiotowej występku z art. 272 k.k. nie wystarcza złożenie nieprawdziwego oświadczenia, gdyż nie stanowi ono podstępnego zabiegu. Ponieważ „podstępne wprowadzenie w błąd" jest szczególną formą „wprowadzenia w błąd", wymaga podjęcia innych jeszcze podstępnych zabiegów w celu wyłudzenia od osoby uprawnionej określonej treści dokumentu, np. „przebiegłych, pozorujących jego zgodność z rzeczywistością i utrudniających wykrycie prawdy". Podstępne wprowadzenie w błąd w rozumieniu art. 272 k.k. oznacza więc szczególną, a nie zwykłą formę wprowadzenia w błąd (jak np. art. 286 § 1 k.k.). Dla wypełnienia znamion przestępstwa określonego w art. 272 k.k. nie wystarcza samo złożenie nieprawdziwego oświadczenia, ale konieczne jest podjęcie jeszcze pewnych działań, na przykład przebiegłych, pozorujących jego zgodność z rzeczywistością i utrudniających wykrycie nieprawdy (vide: wyrok SN z 26.11.2014r., II KK 138/14). Jest to przestępstwo materialne, skutkiem jest wyłudzenie poświadczenia nieprawdy, czyli uzyskanie takiego dokumentu.

Od strony podmiotowej może być popełnione jedynie umyślnie, w zamiarze bezpośrednim o czym przesądza czasownik „wyłudza".

Biorąc zatem pod uwagę całą zawartość stanu faktycznego i prawnego Sąd uznał oskarżonego M. S. (1) za winnego tego, że w dniu 31 lipca 2008 roku w W. działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a nadto wykorzystując wynikającą ze stanu zdrowia niezdolność R. S. (1) do należytego pojmowania przedsiębranego działania, bowiem z uwagi na zły stan fizyczny i psychiczny w połączeniu z zaawansowanym wiekiem miał on osłabioną sprawność intelektualną implikującą wykluczeniem możliwości pełnego zrozumienia znaczenia zawieranej umowy skutkującego ograniczeniem świadomości podejmowanych decyzji, a dodatkowo wobec poniżej wskazanych okoliczności temu towarzyszących również ograniczoną swobodą w wyrażeniu woli, o czym oskarżony wiedział, doprowadził jednak wskazanego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w ten sposób, że pod nieobecność żony L. E. rzeczywiście sprawującej stałą i pełną opiekę nad wskazanym, w stanowiącym jej własność mieszkaniu przy ul. (...), w którym wspólnie mieszkali, przed notariuszem K. K. (1) (obecnie C.) wykonującą czynności poza siedzibą Kancelarii, doprowadził do podpisania przez pokrzywdzonego aktu notarialnego repertorium(...) - umowy dożywocia, na mocy którego w zamian za zobowiązanie do zapewnienia wyżej wskazanemu dożywotniego utrzymania uzyskał własność należącego do niego lokalu mieszalnego nr (...) położonego w W. przy ul. (...) (obecnie (...)), którego wartość określono na kwotę 264.000 zł., nie mając możliwości wywiązania się z obowiązków z tego wynikających, czym działał na szkodę R. S. (1) oraz jego żony L. E.. Przy czym uwzględniając poza powyższym, co jednoznacznie i bezspornie wynika z omówionego wyżej a obdarzonego wiarygodnością materiału dowodowego przyjętego za podstawę faktyczną wyroku, iż M. S. (1) doprowadził do tego w tajemnicy, w momencie planowanego pobytu L. E. w szpitalu, po wcześniejszym sporządzeniu trzy dni wcześniej, 28 lipca 2008 roku, przez R. S. (1) własnoręcznego testamentu, w który przedmiotowe mieszanie przekazał właśnie żonie, co było mu wiadome gdyż był przy tym obecny, a następnie w momencie powstania sporu sądowego szybko przeniósł własność tego lokalu wartości 264.000 złotych na K. K. (2) w zamian za zwolnienie z długu i to w wysokości jedynie 70.000 złotych, Sąd uznał, iż bezsprzecznie wskazuje to, że działał z góry powziętym zamiarem, realizując uprzednio założony plan i wykorzystując jednocześnie nadarzającą się sposobność. Nie bez znaczenia dla powyżej oceny pozostają również, inne obszernie wyżej wskazane okoliczności wynikające z analizy dat, zależności K. K. (2) od matki jego ówczesnej narzeczonej, jej stanu zdrowia, towarzyszenia przez M. P. w drodze do szpitala L. E. oraz przywiezienia notariusza przez E. P. (1). Reasumując powyższe świadczy, iż z punktu widzenia karnoprawnego wartościowania nie tylko wypełnione zostały ustawowe znamiona strony przedmiotowej przypisanego mu czyny ale również podmiotowej. Jego działanie było bowiem ukierunkowane na określony cel, czyli osiągnięcie korzyści majątkowej i to do mienia znacznej wartości, którą osiągnął, przez wykorzystanie określonego sposobu działania.

Należy także dodać, że czyn oskarżonego, który jest osobą pełnoletnią i poczytalną jest zawiniony, bowiem M. S. (1) miał możliwość postąpienia zgodnie z prawem, gdyż w ocenie Sądu w niniejszej sprawie nie wystąpiły żadne okoliczności, które usprawiedliwiałby w jej realiach odmowę dania posłuchu normie prawnej.

Mając na uwadze właśnie powyższe rozważania faktyczne jak i prawne Sąd dostosował również do nich zarówno opis jak i kwalifikację przypisanego oskarżonemu czynu. Tak więc Sąd dokonał zmiany w opisie czynu przypisanego oskarżonemu poprzez sprecyzowanie go i dostosowanie do dokonanych w sposób niewątpliwy ustaleń faktycznych oraz z uwagi na wartość mienia będącego jego przedmiotem poprawił i skorygował błędną w tym zakresie kwalifikację prawną wskazaną w akcie oskarżenia. Nadto uznając, iż M. S. (1), w ocenie dokonanej in concreto, nie działał wobec notariusza z wykorzystaniem podstępnych zabiegów, a jedynie przekazywał mu informacje, natomiast notariusz poświadczył zawartą umowę, nie te dane, zatem czynem mu przypisanym nie wypełnił jednocześnie znamion przestępstwa stypizowanego w art. 272 k.k., wyeliminował go z przyjętej kwalifikacji.

W tej sytuacji wymierzając karę za czyn będący meritum rozpoznania w niniejszej sprawie Sąd kierując się zasadami określonymi w art. 53 k.k. miał na uwadze stosownie do wynikających z nich dyrektyw względy sprawiedliwościowe, a mianowicie adekwatność reakcji penalnej do powagi przypisanego oskarżonemu zgodnie z zasadą indywidualizacji odpowiedzialności karnej czynu, która wyraża się w znalezieniu odpowiedniego stosunku pomiędzy karą a stopniem winy i społecznej szkodliwości czynu. I tak wymierzył M. S. (1) za czyn kwalifikowany z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 294 § 1 k.k. karę 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności, której wykonanie na podstawie art. 69 § 1 i § 2 k.k., art. 70 § 1 pkt 1 k.k., w brzmieniu obowiązującym w czasie popełnienia przestępstwa jako dla sprawcy względniejszym zgodnie z art. 4 § 1 k.k,. warunkowo zawiesił na okres 5 lat tytułem próby. Nadto na podstawie art. 33 § 2 k.k. karę grzywny 200 (dwustu) stawek dziennych określając wysokość jednej stawki na kwotę 20 (dwudziestu) złotych.

Wymierzając zatem oskarżonemu M. S. (1) karę pozbawienia wolności jak i karę grzywny po stronie okoliczności na jego niekorzyść Sąd uwzględnił zarówno wysoki stopień winy oskarżonego jak i wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu stanowiącego przedmiot osądu, oceniany zarówno in abstracto przez ustawodawcę a wyrażający się w ustawowym zagrożeniu karą, która w przypadku przestępstwa z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 294 § 1 k.k. kształtuje się od 1 roku do 10 lat, jak i in concreto na tle konkretnych okoliczności niniejszej sprawy, a odzwierciedlający się zarówno w okolicznościach stanowiących desygnat tak strony przedmiotowej jak i podmiotowej. Tym samym za okoliczności obciążające uznał zwłaszcza sposób popełnienia stanowiącego przedmiot osądu czynu, w tym wykorzystanie zaufania R. S. (1), czyli osoby, która wspólnie z L. E. faktycznie się nim opiekowała, wychowywała, zaplanowany sposób działania, upór w dążeniu do osiągnięcia celu, działanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zatem kierowanie się motywami, które zasługują na potępienie oraz niskimi pobudkami nie znajdującymi żadnego zrozumienia i usprawiedliwienia, szczególnie wobec faktu, iż osoby pokrzywdzone to osoby jednak bliskie oskarżonemu, którego obowiązkiem, w świetle ustaleń faktycznych dokonanych w niniejszej sprawie oraz powszechnie przyjętych i akceptowanych norm społeczno-etycznych było dbanie o nich. Zatem na niekorzyść oskarżonego Sąd wziął zatem pod uwagę właśnie rodzaj i stopień naruszenia ciążących na sprawcy obowiązków oraz rodzaj i rozmiar ujemnych, niematerialnych następstw popełnionego przez niego przestępstwa, wobec śmierci R. S. (1) szczególnie dla L. E.. Nie bez znaczenia w tym aspekcie pozostaje także zachowanie oskarżonego po popełnieniu przypisanego mu przestępstwa oraz widoczny dla Sądu w bezpośrednim kontakcie z M. S. (1) w toku procesu brak jakiejkolwiek skruchy czy refleksji nad swoim zachowaniem. Przy tym kształtując karę za tego rodzaju przestępstwo Sąd nie mógł także pominąć względów oddziaływania kary na świadomość prawną społeczeństwa. Czyn bowiem, którego dopuścił się oskarżony stanowi przestępstwo powszechnie potępiane.

Natomiast na korzyć oskarżonego, jako okoliczności pozwalające na wymierzenie mu kary pozbawienia wolności jednak w dolnych granicach ustawowego zagrożenia, Sąd uwzględnił w głównej mierze to, iż nie był on dotychczas karany, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa, znaczny upływ czasu od momentu jego popełnienia, jego wiek, aktualne warunki osobiste oraz rozmiar wyrządzonej czynem stanowiącym meritum postępowania szkody materialnej, która nie jest znacznie wyższa od granicy uznania, iż dotyczy mienia znacznej wartości.

Powyższe okoliczności obciążające i łagodzące, zwłaszcza właściwości, warunki osobiste oskarżonego, Sąd wziął pod uwagę nie tylko przy wymiarze kary pozbawienia wolności ale również podejmując decyzję o warunkowym zawieszeniu jej wykonania. W oparciu o całościową ich ocenę Sąd uznał bowiem, iż wobec wyżej wskazanego istnieje pozytywna prognoza kryminologiczna, która jest warunkiem sine qua non warunkowego zawieszenia wykonania orzeczonej kary w oparciu o art. 69 § k.k. obowiązujący w czasie popełnienia czynu jako względniejszy dla sprawcy, stosownie do treści art. 4 § 1 k.k. Z kolei określając czas próby na okres 5 lat Sąd kierował się stopniem pewności tej prognozy i doszedł do przekonania, iż wobec zaprezentowanej wyżej przewagi jednak okoliczności niekorzystnych, tylko taki, czyli najdłuższy, okres pozwoli na pozytywne jej zweryfikowanie i zapobiegnie powrotowi oskarżonego do przestępstwa poprzez pozytywne oddziaływanie w kierunku motywowania go do przestrzegania porządku prawnego tak, aby w przyszłości oddziaływała na niego świadomość możliwości wykonania orzeczonej kary w razie powrotu na drogę przestępstwa.

W tej sytuacji celem wzmocnienia wychowawczego oddziaływania kary wymierzonej oskarżonemu, mając na uwadze, iż przypisanego mu przestępstwa dopuścił się działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej jak również, że wykonanie wymierzonej mu kary pozbawienia wolności zostało zawieszone Sąd orzekł w stosunku do niego również karę grzywny w wysokości 200 (dwustu) stawek dziennych, określając wysokość jednej stawki na kwotę 20 (dziesięciu) złotych. Przy czym ilość stawek dziennych dostosowana została do stopnia ujemnej kryminalnej zawartości przypisanego mu czynu a wysokość jednej stawki do jego możliwości finansowych.

W ocenie Sądu, tak wymierzona kara jest odpowiednia do stopnia społecznej szkodliwości czynu, stopnia zawinienia oskarżonego, spełnia cele wychowawcze i zapobiegawcze w zakresie prewencji szczególnej jak i w zakresie prewencji ogólnej, ze względu na kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa. Pozwoli ona też oskarżonemu na zrozumienie wagi oraz skutków czynu jakiego się dopuścił, tym samym będzie w stanie odnieść wobec niego rolę wychowawczą i pomimo nie wykonania orzeczonej kary pozbawienia wolności wdroży wskazanego do życia w poszanowaniu prawa i zapobiegnie ponownemu wchodzeniu w konflikt z nim.

Uwzględniając natomiast możliwości zarobkowe i sytuację majątkową oskarżonego Sąd obciążył go kosztami sądowymi w tym opłatą nie znajdując w tej mierze podstaw do zwolnienia wyżej wymienionego od ich zapłaty, kierując się zasadą w myśl której każdy kto przez swój czyn spowodował postępowanie karne zobowiązany jest do ponoszenia wszystkich wydatków związanych z tym postępowaniem (vide: wyrok SN z 30.10.1975r., OSNKW 1976/1/9) .

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Paweł Górny
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację:  Małgorzata Młodawska – Piaseczna
Data wytworzenia informacji: